Były reprezentant sponiewierał piłkarzy Wisły. "To skandal. Ofajdali się"

Były piłkarz Wisły Kraków i reprezentacji Polski Radosław Kałużny nie pozostawił suchej nitki na piłkarzach, którzy doprowadzili do spadku klubu z ekstraklasy. - Nic w tym dziwnego, skoro większość tych sprowadzonych pożal się Boże grajków to piłkarze tranzytowi: dziś tu, jutro gdzie indziej. Oni chyba nie zdawali sobie sprawy, co dla krakowskich kibiców znaczy Wisła - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego".

15 maja 2022 roku to jeden z najczarniejszych dni w historii Wisły Kraków. "Biała Gwiazda" po 26 latach pobytu w ekstraklasie spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej. Klub, który w tym czasie zdobył osiem mistrzostw Polski i toczył kultowe wręcz boje w europejskich pucharach musi przełknąć gorzką pigułkę i w przyszłym sezonie walczyć w Fortuna 1. Lidze.

Zobacz wideo Wisła Kraków na spadku straciła nawet 20 mln złotych. Może ją czekać krach

Radosław Kałużny przejechał się po piłkarzach Wisły. "Ofajdali się"

Na spadek Wisły zanosiło się już od dawna. "Biała Gwiazda" zawodziła zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Ratować ekstraklasę dla Wisły próbował Jerzy Brzęczek, ale udało mu się wygrać tylko jedno spotkanie w 2022 roku. W międzyczasie odpadł jeszcze z III-ligową Olimpią Grudziądz z Pucharu Polski.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

- Szczypie mnie w sercu. W Krakowie stałem się dojrzałym piłkarzem i przeżyłem piękne chwile. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższego roku pozbiera się i wróci do ekstraklasy, bo tam jej miejsce. Nie chcę wieszać psów na krakowskim klubie, bo mam do niego wielki sentyment, lecz jedno wygrane spotkanie w tym roku to skandal – powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" Radosław Kałużny w rozmowie z Piotrem Wołosikiem. Kałużny grał w Wiśle w latach 1998-2001. Z "Białą Gwiazdą" dwa razy sięgnął po mistrzostwo Polski i raz po Puchar Polski.

Kałużny uważa, że kluczowym momentem dla Wisły była kadencja Adriana Guli, który bardzo rozczarował. Były kadrowicz przyznał, że Jerzy Brzęczek też nie podołał, ale nie miał też odpowiedniego materiału. To właśnie piłkarzom Wisły dostało się najmocniej. - Wiślakom odbiły się czkawką przebimbane miesiące kadencji trenera Adriana Guli. Oczywiście Jurek Brzęczek też się nie popisał, ale uważam, że materiał, który dostarczono mu do konstrukcji, okazał się drabiną bez szczebli. Bardzo szkoda mi Wisły, ale sama jest sobie winna. Obecni zawodnicy zwyczajnie się ofajdali, nie poradzili sobie z presją. Nie zauważyłem też, by gdy tym piłkarzom zaczęło się palić pod ogonem, to rzucili się do szalonej walki, gryźli, szarpali, kopali. Lecz nic w tym dziwnego, skoro większość tych sprowadzonych pożal się Boże grajków to piłkarze tranzytowi: dziś tu, jutro gdzie indziej. Oni chyba nie zdawali sobie sprawy, co dla krakowskich kibiców znaczy Wisła. Co ten klub znaczy dla Krakowa – mówi Kałużny.

Przed Wisłą Kraków jeszcze jedno spotkanie. W sobotę na własnym stadionie kibice Wisły zobaczą ostatni mecz swojej drużyny w ekstraklasie, minimum na rok. Rywalem wiślaków będzie Warta Poznań.

Więcej o: