Gorzkie słowa Kosowskiego o Brzęczku. "Nie jest to najlepsze świadectwo"

- Brzęczek miał niezły początek, drużyna była dużo bardziej zorganizowana niż za jego poprzednika. Ale jedna wygrana w 13 meczach, do tego kompromitacja w Pucharze Polski i finalnie spadek - no to nie jest najlepsze świadectwo pracy byłego selekcjonera - pisze w "Przeglądzie Sportowym" były piłkarz Wisły Kraków Kamil Kosowski.

Choć wielu kibicom trudno to sobie wyobrazić, to w przyszłym sezonie ekstraklasy zabraknie Wisły Kraków. 13-krotny mistrz Polski w niedzielę stracił jakiekolwiek szanse na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. W jednym z dwóch meczów ostatniej szansy drużyna Jerzego Brzęczka prowadziła 2:0 z Radomiakiem Radom, żeby przegrać 2:4 i pożegnać się z ligą.

Zobacz wideo

Kosowski boleśnie o Brzęczku. "Nie jest to najlepsze świadectwo"

Spadek Wisły to oczywiście dramat dla kibiców, ale również byli piłkarze tego klubu nie czują się w związku z tym dobrze. Swój żal wyrazili chociażby Ivan Gonzalez, Sergei Pareiko, czy Tomasz Frankowski. Sytuacji w Wiśle Kraków swój felieton w "Przeglądzie Sportowym" poświęcił Kamil Kosowski. - Spadek Wisły do I ligi boli mnie jako byłego zawodnika i kibica tego klubu. Jednak oswajałem się z tym od pewnego czasu i po ostatnich wynikach był on nieuchronny. W przedostatniej kolejce można było liczyć na cud, bo tylko on mógł uratować ekstraklasę – napisał były skrzydłowy "Białej Gwiazdy".

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Kosowski nie ma wątpliwości, że Wisła zasłużyła na spadek, bo wygrała tylko jeden mecz w 2022 roku. - Jedno zwycięstwo w tym roku to zdecydowanie za mało. To wynik zawstydzający i wiślacy punktując w ten sposób po prostu nie mogli się utrzymać. "Biała Gwiazda" remisowała mecze, które powinna wygrać, a przegrywała te, które powinna przynajmniej zremisować. Bolą szczególnie dwa spotkania – z Wisłą Płock i Radomiakiem. W pierwszym z nich Wisła strzeliła trzy gole na swoim stadionie i przegrała. W drugim prowadziła 2:0, ale w 18 minut straciła trzy bramki i też nie zdobyła punktów. Wisła mocno na ten spadek zapracowała – twierdzi były reprezentant Polski.

Nie powiodła się misja Jerzego Brzęczka. Były selekcjoner reprezentacji Polski zastąpił na stanowisku trenera Wisły Adriana Gulę. Kosowski twierdzi, że za późno, ale to i tak nie usprawiedliwia Brzęczka, który wygrał jeden mecz ligowy i w kompromitujący sposób odpadł z Pucharu Polski. - Już wcześniej pisałem, że szkoleniowca zmieniono za późno. Koncepcja z Adrianem Gulą nie wypaliła i dziś mamy tego efekt. Brzęczek miał niezły początek, drużyna była dużo bardziej zorganizowana niż za jego poprzednika. Ale jedna wygrana w 13 meczach, do tego kompromitacja w Pucharze Polski i finalnie spadek – no to nie jest najlepsze świadectwo pracy byłego selekcjonera. Do jego pozostania w klubie mam mieszane uczucia. Nie powiem, że jest złym trenerem, jak niektórzy sądzą, ale nie powiem też, że jestem najlepszym trenerem dla I-ligowej Wisły – czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Kosowski odpowiedzialnością za spadek Wisły obarcza również współwłaścicieli Wisły. - Nie da się ukryć, że Jakub Błaszczykowski, Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński wykonali świetną robotę od strony biznesowej. Redukcja długu była potrzebna i to się udało. Ale trzeba pamiętać, że gabinety to jedno, a boisko to drugie. Kibic nie przychodzi na stadion oglądać malejące długi. On chce dobrej gry, zwycięstw i trofeów, a tego wspomniana przeze mnie ekipa nie dała – podsumował Kosowski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA