Ondrasek gorzko o drużynie Wisły. "Nie ma takich jak Głowacki czy Brożek"

W tej drużynie nie ma takich piłkarzy jak Arek Głowacki czy Paweł Brożek. Brakowało nam tego, żeby ktoś pociągnął tych, którzy nie mieli dnia - mówił w rozmowie z Kacprem Sosnowskim i Piotrem Majchrzakiem napastnik Wisły Kraków, Zdenek Ondrasek. Czech był gościem programu "Sport.pl LIVE".

Choć przed sezonem wydawało się to niemożliwe, to w niedzielę spadek Wisły Kraków z ekstraklasy stał się faktem. "Biała Gwiazda", która od 1996 roku nieprzerwanie grała w najwyższej klasie rozgrywkowej, w przyszłym sezonie będzie grać w Fortuna 1. Lidze. Spadek Wisły został przypieczętowany w Radomiu, gdzie drużyna Jerzego Brzęczka prowadziła już z Radomiakiem 2:0, żeby przegrać 2:4 i stracić matematyczne szanse na utrzymanie.

Zobacz wideo Vuković nie może narzekać na brak ofert. "Z odbieraniem telefonu nie mam problemu"

Zdenek Ondrasek załamany po spadku Wisły. I wskazuje: "Nie ma takich piłkarzy jak Głowacki czy Brożek"

- Bardzo długo dochodziło do mnie co się wydarzyło. To jest taka rzecz, w którą nikt nie wierzył, nawet w najgorszych myślach. Człowiek sobie tego nie wyobrażał. Do godzin porannych siedziałem i myślałem co się stało. Taka jest rzeczywistość. Życie idzie dalej. Musimy z tym żyć – powiedział w poniedziałek w programie Sport.pl LIVE napastnik Wisły Zdenek Ondrasek.

Czech przyszedł do Wisły w przerwie zimowej. W Krakowie nie ukrywano, że jest to transfer "do szatni". Miał on dodać drużynie charakteru. Jasne jest teraz, że brakowało w niej liderów i mocnych osobowości. - W tej drużynie nie ma takich piłkarzy jak Arek Głowacki czy Paweł Brożek – otwarcie powiedział Ondrasek, zapytany przez Kacpra Sosnowskiego o porównanie aktualnej drużyny do tej sprzed kilku lat, w której grał Ondrasek. - Był Alan Uryga, ale miał taki rok, że łzy napływają do oczu. Maciek Sadlok też dostał jakieś szanse. Ja też wróciłem z taką rolą, żeby dodać motywacji i serca tym piłkarzom. Powiedzieć, gdzie grają i co tu w ogóle się dzieje. Niestety, nie da się tego porównać. Taka jest piłka. Pięć lat to długi czas w piłce. My się starzejemy, młodzi dostają szanse – dodał.

Kibice czekali na wiślaków pod stadionem. "Niebezpiecznie? Nie powiedziałbym"

Ondrasek odniósł się także do wydarzeń z wczorajszego wieczora. Pod stadionem Wisły zebrała się spora grupa niezadowolonych kibiców, którzy czekali na piłkarzy. Była obawa, że może dojść do rękoczynów, co przecież niejednokrotnie zdarzało się w innych klubach ekstraklasy. Na szczęście, nie tym razem. – Czy było niebezpiecznie? Nie powiedziałbym – powiedział Ondrasek. Mało tego: pochwalił kibiców za ich zaangażowanie. - Nikt nie może powiedzieć złego słowa na to, że nasi kibice, najlepsi w Polsce, wkurzyli się. Nie możemy być na nich źli, że oni tak reagują. Dostaliśmy 200 procent wsparcia w tym sezonie od nich w każdym meczu. Zawsze byli na stadionach i zawsze byli dwunastym zawodnikiem. To jest najgorsze. U siebie mieliśmy zawsze dwunastego piłkarza i na wyjeździe też byli, a my nie zdobywaliśmy punktów. To pokazuje, że ten klub ma najlepszych kibiców, którzy kochają Wisłę i pokazują to. Byli, pokazali, jak się czują. Nie było groźnie, ale było dużo emocji – relacjonował Czech.

Zaraz po spotkaniu w Radomiu Ondrasek był wściekły. W wywiadzie pomeczowym mówił, że "bez walki, bez charakteru w polskiej lidze nie da się grać". Czech odniósł się do tych słów: - Punkty zdobywają drużyny, które walczą i mają do tego serce. To nie jest tylko wczorajszy mecz, tylko cały sezon. To nie jest tak, że nam brakowało zawsze serca, walki i biegania. Nam w każdym meczu brakowało zawsze czegoś. Nie jest mi łatwo o tym mówić. Większość chłopaków zapieprzało o pół roku więcej niż ja. Ale jak się wygrywa jeden mecz w rundzie, no to niestety nie mogło być sukcesów – powiedział.

Ondrasek chce zostać w Wiśle Kraków. "Nigdzie się nie wybieram"

Teraz przed Wisłą kluczowe tygodnie. Mniej więcej w połowie czerwca powinny rozpocząć się przygotowania do kolejnej batalii. A Wisłę czeka spora rewolucja. Ondrasek potwierdził jednak, że chce zostać w klubie. - Ja się nigdzie nie wybieram. Jestem w domu. Wróciłem do tego klubu, bo go kocham. Chcę dla niego jak najlepiej. Jestem dumny, że dostałem tę szansę. Ale jesteśmy w sytuacji takiej, jaka jest. Mam jeszcze rok kontraktu. To pytanie do klubu, jaki ma w ogóle plan. Moja przyszłość jest w rękach klubu – powiedział.

Na koniec Ondrasek został zapytany, czy jedną z przyczyn spadku Wisły jest fakt, że w szatni znalazło się zbyt wielu obcokrajowców. W odpowiedzi Czech powiedział to, co mówił już w niedzielę Jerzy Brzęczek: zabrakło liderów. - Każdy szuka teraz takiej opinii. Gdybyśmy wygrali mistrzostwo, to byście mówili, że jest niesamowicie. Ale scenariusz jest najciemniejszy jaki może być. Możemy szukać miliona takich rzeczy. Były ze trzy mecze, gdzie sędzia mógł zagwizdać inaczej, albo my mogliśmy zrobić dwa kroki więcej. Ale to tylko trzy, cztery mecze na 15. Nie utrzymaliśmy takiego poziomu fizycznego, mentalnego i dali serce. Zawsze czegoś brakowało. Wcześniej tego nie brakowało. Jak ktoś nie miał dnia, to większość miała. Brakowało nam tego, żeby ktoś pociągnął tych, którzy nie mieli dnia – zakończył Czech.

Wisła Kraków może długo nie wrócić do Ekstraklasy. Decydujący tydzień

Cały program Sport.pl LIVE możecie obejrzeć TUTAJ>>. Oprócz Zdenka Ondraska gośćmi Kacpra Sosnowskiego i Piotra Majchrzaka byli: Witold Ekielski (były prezes Socios Wisła), Przemysław Gladus (analityk finansowy Deloitte Polska) oraz Tomasz Rząsa (dyrektor sportowy Lecha Poznań).

Więcej o:
Copyright © Agora SA