Po rozegraniu innych meczów 33. kolejki ekstraklasy Wisła Kraków musiała wygrać oba swoje ostatnie spotkania, by mieć szanse na pozostanie w elicie na kolejny sezon. Poległa już przy pierwszym zadaniu - choć w Radomiu prowadziła po godzinie gry już 2:0, to ostatecznie przegrała 2:4 i pożegnała się z ekstraklasą, dołączając do zdegradowanych kilka godzin wcześniej Górnika Łęczna i Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
Z głównych aktorów niedzielnego, marnego w wykonaniu Wisły widowiska, czyli piłkarzy i sztabu szkoleniowego, degradację najbardziej przeżyła legenda klubu - Kazimierz Kmiecik, który jako ostatni opuszczał boisko w Radomiu. Związany z klubem od kilkudziesięciu lat, najpierw jako piłkarz, później jako trener i członek sztabu szkoleniowego mistrz olimpijski z Monachium po ostatnim gwizdku sędziego Jarosława Przybyła zalał się łzam, co zarejestrowały kamery Canal+.
Najlepszego strzelca w historii Wisły (153 gole w 304 meczach) już długo po zakończeniu meczu w Radomiu próbowała pocieszać rzeczniczka Wisły, Karolina Biedrzycka-Kawula. Co ciekawe, Kazimierz Kmiecik jest jednym z niewielu w krakowskim klubie, który pracował w Wiśle, gdy ta 38 lat temu po raz ostatni spadała z ekstraklasy. W sezonie 1993/94 był asystentem najpierw Marka Kusto, a następnie Oresta Lenczyka, a Wisła zajęła 15. miejsce na 18 drużyn, co wówczas wiązało się ze spadkiem z ligi.
Wówczas nieobecność Wisły w najwyższej klasie rozgrywkowej trwała tylko dwa lata, a w sezonie 1995/96, w którym "Biała Gwiazda" wracała do ekstraklasy, Kmiecik był asystentem Lucjana Franczaka i Henryka Apostela, pomiędzy nimi sam przez dwa tygodnie pełnił rolę trenera tymczasowego Wisły.