Wisła Kraków zatrudniła "zamordystę-bajkopisarza". Staszak punktuje władze

Wisła Kraków niemal wisi już nad przepaścią i jest o krok od spadku z piłkarskiej ekstraklasy. Jacek Staszak, dziennikarz zajmujący się krakowskim klubem, uważa, że za ten stan rzeczy odpowiada m.in. zatrudnienie Petera Hyballi. - To było zatrudnienie bardziej PR-owe, po to, żeby wziąć jakiegoś zamordystę, który będzie kazał piłkarzom biegać i wymiotować pod tujami - powiedział w programie "Sportowy Poranek".

Sytuacja Wisły Kraków w tym sezonie jest dramatyczna. Na dwie kolejki przed końcem "Biała Gwiazda" znajduje się na 16. miejscu w tabeli, tracąc trzy punkty do Śląska Wrocław i cztery do Zagłębia Lubin. Już w najbliższej kolejce zespół Jerzego Brzęczka może ostatecznie pożegnać się z ekstraklasą - wystarczy, że Wisła nie zdobędzie choćby punktu w meczu z Radomiakiem Radom.

Zobacz wideo Wisła nad przepaścią. Brzęczek: Jakbym nie był optymistą, to musiałbym zrezygnować z pracy

Staszak: Hyballa zostawił szatnię totalnie zdemolowaną psychicznie

Zdaniem Jacka Staszaka, dziennikarza zajmującego się Wisłą Kraków, duży wpływ na taką pozycję Wisły Kraków miał Peter Hyballa. - Nikomu nie zapaliła się lampka, nikt nie sprawdzał jego wad, które dosyć szybko stały się się oczywiste. I tutaj chodzi o to określenie "psychopatyczny", ponieważ jego podejście do piłkarzy i pracowników klubu zakrawało o takie miano. On zostawił szatnię totalnie zdemolowaną psychicznie i tej drużyny nie był wstanie podnieść Adrian Gula, bo znowuż był problem mentalny w tej drużynie, która nie wierzyła w to, co mówi trener - powiedział w programie "Sportowy Poranek" w meczyki.pl.

Staszak uważa, że zatrudnienie Niemca było ogromnym błędem władz Wisły. - Wydaje mi się, że takim kluczowym momentem w tych trenerach było zatrudnienie Petera Hyballi. Tutaj się ujawnia w Wiśle to, co jest błędem dużych klubów, czyli zwracanie uwagi na to, co piszą kibice na Twitterze. W Legii też jest ten problem. To było zatrudnienie bardziej PR-owe, po to, żeby wziąć jakiegoś zamordystę, który będzie kazał piłkarzom biegać i wymiotować pod tujami. I jeszcze do tego mówi parę niemieckich słówek, które wysyłają nas do wielkiej piłki - dodał.

- Jego znajomość z Juergenem Kloppem była jakimś jego wymysłem. Wiadomo, obaj trenerzy się znali, ale nie była to zażyła znajomość. Po prostu zatrudniono zamordystę-bajkopisarza i nabrano się na to, mimo że na rynku byli dostępni trenerzy, którzy w tym sezonie przywracają spokój, np. Jacek Zieliński i Jan Urban. Wtedy nikt na tych trenerów w zasadzie nie patrzył, a jakby zostali zatrudnieni, to ludzie by się pukali w głowę - zakończył Staszak.

Przed Wisłą Kraków dwa ostatnie mecze - z Radomiakiem Radom i Wartą Poznań, czyli zespołami, które mają już zapewnione utrzymanie w ekstraklasie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA