Oferta z Izraela jest o tyle zaskakująca, że chodzi właśnie o Hapoel Beer Szewa. Klub, który latem żegnał Josue bez żalu i z dużą ulgą. A przynajmniej taki był wtedy przekaz w izraelskich mediach, że portugalski pomocnik przynosił Hapoelowi więcej szkody niż pożytku. Szczególnie poza boiskiem, bo największym problemem Josue miał być jego wybuchowy charakter.
Gdy latem Josue odchodził z Hapoelu, kilku jego kolegów miało stwierdzić, że w końcu będą mieć najlepszą atmosferę ze wszystkich zespołów. Z Portugalczykiem było to niemożliwe. "Zawodnicy Hapoelu byli przerażeni. Josue po każdym ich błędzie na boisku od razu krzyczał. Nie da się opisać, co działo się w szatni. To nie było normalna atmosfera do pracy. Piłkarze potrzebują spokoju i pewności siebie. Nikt z nas nie chciałby pracować z kimś, do kogo strach się odezwać, bo może się sfrustrować i wywołać kolejną awanturę" - pisał w czerwcu Yossi Ghibli, dziennikarz "Sport5".
Z naszych informacji wynika jednak, że Josue w Hapoelu nie narobił sobie samych wrogów, bo klub - a przede wszystkim Elyaniv Barda, czyli trener i dyrektor sportowy w jednym - chętnie widziałby go teraz z powrotem. Zresztą Barda pytał o Josue już zimą. A sam piłkarz też nie wyklucza transferu. Tym bardziej że w styczniu do Hapoelu trafił jego przyjaciel - Andre Martins, który wcześniej też odegrał dużą rolę w jego przyjściu do Legii.
Zainteresowany Josue ma być nie tylko Hapoel, ale też inne kluby z Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Z kierunków, które są przede wszystkim atrakcyjniejsze finansowo. I dla piłkarza, który we wrześniu skończy 32 lata i jest już bliżej niż dalej końca kariery. I dla samej Legii, bo dla niej to też może być ostatni moment, by zarobić na Portugalczyku, którego kontrakt wygasa w czerwcu 2023 roku.
To zainteresowanie Josue nie dziwi, bo przy całej mizernej postawie legionistów w tym sezonie akurat on wybija się ponad przeciętność. I to wyraźnie. Szczególnie teraz - wiosną, u Aleksandara Vukovicia, czyli trzeciego trenera, z którym Josue przez niespełna rok pracował przy Łazienkowskiej. I z którym też złapał bardzo dobry kontakt, o czym zresztą sam wspominał niedawno w rozmowie z Canal+, gdzie chwalił serbskiego szkoleniowca i zwracał uwagę, że charakterologicznie są do siebie bardzo podobni.
Być może, bo Vuković przy Łazienkowskiej wielokrotnie pokazywał swój bałkański temperament i charakter. Choć niekoniecznie w tym sezonie, kiedy przy bocznej linii był zdecydowanie bardziej powściągliwy niż w poprzednich latach. Zresztą to samo można powiedzieć o Josue, bo sami latem pisaliśmy, że Legia postawiła na piłkarza-bombę, który pięknie trafi do bramki, ale też prędzej trafi rywala łokciem. A potem wybuchnie w szatni.
Zaczęło się zgodnie z planem, bo od wybuchu złości i czerwonej kartki w lipcowym meczu z Radomiakiem (1:3). Ale kończy się zupełnie inaczej, bo teraz są to przede wszystkim wybuchy radości po zdobytych bramkach i zaliczonych asystach. Tę zmianę widać szczególnie wiosną. W tym roku Josue u Vukovicia opuścił tylko jedno spotkanie - z Wartą (0:1), kiedy pauzował za czwartą żółtą kartkę. Poza tym grał w każdym meczu. I w większości od deski do deski, bo z 1350 minut rozegrał 1321. Schodził z boiska zazwyczaj w samej końcówce - m.in. z Wisłą (2:1) czy Śląskiem (1:0) - kiedy Legia pilnowała wyników. Albo nieco wcześniej, kiedy była już pewna wygranych, jak z Zagłębiem (3:1) czy Bruk-Betem (4:1). We wszystkich tych spotkaniach Josue wcześniej dawał bramki i asysty.
- Jeśli zimą przepracuje cały okres przygotowawczy, Legia będzie miała z niego dużo większy pożytek - przepowiadał już we wrześniu Czesław Michniewicz. To się sprawdziło, bo Josue wiosną długo w pojedynkę prowadził zespół do wygranych. To w dużej mierze dzięki niemu Legia po wielu tygodniach wygrzebała się ze strefy spadkowej. Josue był najważniejszym i najlepszym piłkarzem drużyny Vukovicia. Takim, który wynik meczu potrafi odmienić jednym genialnym zagraniem.
W tej chwili dorobek Josue to trzy bramki i aż 16 asyst. Pewnie go jeszcze poprawi, bo Vuković otwarcie zapowiedział, że mimo już pewnego utrzymania w kończących sezon meczach z Jagiellonią i Cracovią zamierza stawiać na najlepszych. A lepszego w tej drużynie nie ma. Więc jeśli ktoś latem ma wzbudzać zainteresowanie innych klubów to właśnie Josue.