Remis pogrążył dwa kluby, ale oficjalnie spadkowicza jeszcze nie ma

Górnik Łęczna zremisował z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 1:1 w ostatnim meczu 32. kolejki ekstraklasy. Remis praktycznie zsyła Górnika do I ligi, a także znacznie komplikuje kwestię utrzymania Bruk-Betu w elicie. Nic więc dziwnego, że końcówka tego meczu była wręcz szalona i obfitowała w wielkie emocje oraz kontrowersje.

To był mecz ostatniej szansy dla Górnika Łęczna. W przypadku porażki z Bruk-Betem zespół Marcina Prasoła już matematycznie był pewny spadku do I ligi, a i remis także niewiele dawał drużynie z Łęcznej, gdyż miałaby ona sześć punktów straty do bezpiecznej strefy i dużo gorszy bilans bramek od Śląska Wrocław (w meczach bezpośrednich były dwa remisy).

Zobacz wideo Wisła nad przepaścią. Brzęczek: Jakbym nie był optymistą, to musiałbym zrezygnować z pracy

Remis, który pogrąża oba zespoły. Górnik i Bruk-Bet blisko spadku

Przedostatni w tabeli Bruk-Bet miał sytuację tylko niewiele lepszą. Drużyna Radoslava Latala traciła do Śląska już cztery punkty i musiała wygrać trzeci mecz z rzędu (po zwycięstwach ze Śląskiem i Wisłą Płock), aby złapać kontakt z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. 

Mecz w Łęcznej nie był wielkim widowiskiem, ale już w 15. minucie goście mogli objąć prowadzenie, gdy płaską centrę Mateusza Grzybka zdołał strącić Tomas Poznar, ale Czech trafił tylko w słupek bramki Macieja Gostomskiego. 

Pierwszego gola strzelił jednak w 34. minucie, gdy z chaosu przed polem karnym Bruk-Betu wyłoniło się znakomite uderzenie z dystansu Janusza Gola, które zupełnie zaskoczyło Tomasza Loskę. 

Jeszcze przed przerwą goście mogli doprowadzić do remisu, ale uderzenie głową Artema Putiwcewa trafiło tylko w poprzeczkę bramki Górnika. Co nie udało się w pierwszej połowie, udało się Bruk-Betowi tuż po zmianie stron. Trener Radoslav Latal dokonał w przerwie trzech zmian, a jeden z rezerwowych, Piotr Wlazło, w 50. minucie potężnym uderzeniem z 20 metrów wykończył akcję Bruk-Betu i doprowadził do wyrównania. 

Goście osiągnęli wyraźną przewagę na boisku, ale paradoksalnie w kolejnych minutach najlepszą sytuację mieli piłkarze Górnika. Po fatalnym wybiciu Tomasza Loski sam na sam z nim znalazł się Jason Lokilo, ale uderzył bardzo niecelnie. 

Jako że obu drużynom remis nic praktycznie nie dawał, ostatnie minuty w Łęcznej to był prawdziwy rollercoaster, w którym zdecydowanie bliżej gola był Bruk-Bet. Dwa uderzenia z kilkunastu metrów oddał Adam Radwański, jednak świetnie bronił je Gostomski. 

W doliczonym czasie gry gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę, bo drugą żółtą i czerwoną kartką został ukarany za protesty Janusz Gol. Jako że doświadczony pomocnik Górnika ma już na koncie 12 żółtych kartek, w dwóch ostatnich kolejkach już nie zagra.

Obie drużyny domagały się też rzutów karnych. Bruk-Bet po zagraniu ręką Kryspina Szcześniaka w polu karnym, Górnik po odepchnięciu jednego z ich piłkarzy przy wyskoku po rzucie rożnym.

Do największego zamieszania doszło jednak już w ostatniej akcji, gdy po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Mateusz Grzybek z bliska nie zdołał pokonać Macieja Gostomskiego, a dobijający Kacper Śpiewak trafił w żebra ofiarnie interweniującego na linii bramkowej Szcześniaka. Później obrońca Górnika jeszcze musnął piłkę ręką, przez co mieliśmy długa wideoweryfikację zakończoną wezwaniem do monitora sędziego Sebastiana Jarzębaka. Ten uznał, że to zagranie na karnego nie zasługiwało i zakończył spotkanie.

Górnik Łęczna zremisował z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 1:1, a ten remis tak naprawdę pogrąża oba zespoły. Na dwie kolejki przed końcem Górnik traci do bezpiecznej strefy sześć, a Bruk-Bet trzy punkty i obu drużynom będzie się bardzo trudno utrzymać w elicie. 

Więcej o: