Załuska o Borucu: Klękali przed nim, całowali mu ręce. Wieczna legenda

Część Glasgow go nienawidzi, bo kibicuje lokalnemu Rangers FC. Druga zaś kocha, bo jak twierdzą dziś kibice Celtiku - Artura Boruca przyjmą zawsze, bez względu na to, w jakim będzie stanie. - Sam byłem świadkiem, jak klękali przed nim, całowali mu ręce - opowiada Łukasz Załuska. Bramkarz grał z Borucem w Celtiku Glasgow tylko przez rok, ale już wtedy wiedział, że traktują go jak legendę.

Gdy Artur Boruc wrócił dwa lata temu do Legii Warszawa, w klubie i całym mieście zapanowała euforia. Wszyscy cieszyli się na wieść, że legenda tego klubu wróci na rodzime tereny i będzie walczył z zespołem o najwyższe cele. W jego pierwszym sezonie Legia zdobyła mistrzostwo Polski. Na początku następnego świetnie radził sobie w meczach Ligi Europy, ale passę przerwała kontuzja. 

Zobacz wideo Marek Papszun powrócił do tematu Legii. "To była moja decyzja"

Artur Boruc to żywa legenda. "Zasłużył sobie na to"

Boruc to jedna z barwniejszych postaci w polskiej piłce, ale nie można powiedzieć, że nie potrafił sobie zjednać kibiców. Wiedzą o tym sympatycy Legii Warszawa, ale przede wszystkim wiedzą o tym w Glasgow, gdzie polski bramkarz występował w latach 2005-2010. O podejściu fanów do Boruca opowiedział Łukasz Załuska, były bramkarz. 

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- Artur w Warszawie jest uważany za absolutną legendę i pewnie też jest rozpoznawany na każdym kroku, ale mogę potwierdzić, że w Glasgow jest tą legendą w dużo większym stopniu. Sam byłem świadkiem jak klękali przed nim, całowali mu ręce i nie mógł w restauracji spokojnie zjeść obiadu - powiedział 39-latek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Załuska nie miał zbyt dużo czasu na grę z Borucem, bo o miejsce w składzie rywalizowali tylko przez rok. Do Celtiku Glasgow dołączył w 2009 roku. W następnym letnim okienku transferowym Boruc odszedł ze Szkocji do AC Fiorentiny.

Ten krótki czas wystarczył Załusce, aby zrozumieć, że kibice Celtiku już zawsze będą traktować Artura Boruca jak legendę klubu. - Zasłużył sobie na to, grał na najwyższym poziomie, miał kilka kluczowych meczów, jak np. z Manchesterem United, gdy w 90 minucie obronił rzut karny i wyszli z grupy, czy mecz ze Spartakiem Moskwa gdzie też bronił karne. Zapisał się dużymi zgłoskami - dodał. 

Sylwetkę Boruca w Sport.pl przypomniał Krzysztof Smajek. Porozmawiał na temat 42-letniego bramkarza z Adamem Dawidziukiem z Legia.net oraz Jackiem Kazimierskim, trenerem Boruca w Pogoni Siedlce, gdzie grał jeszcze przed Legią Warszawa. - Rangersi go nienawidzili. Ale to go mobilizowało na boisku. Nie pękał i robił swoje - powiedział trener. 

- Jak za 20 lat przyjedzie tu [do Glasgow - przyp. red.] Boruc w dziurawych łachach, pijany, albo w jakimkolwiek innym stanie to my go zawsze przyjmiemy, nakarmimy i będziemy się nim opiekować do końca życia. Ale on tam będzie legendą. I na szczęście dzięki postawie na boisku, ale też ze względu na jego charakter - dodał Adam Dawidziuk. Więcej znajdziecie TUTAJ>>>

Artur Boruc już odlicza dni do ogłoszenia końca kariery piłkarskiej. Ostatnie tygodnie nie są zbyt udane. Bramkarz wrócił po kontuzji na pojedyncze mecze i od pewnego momentu przestał występować w Legii. Jak udało się ustalić Sport.pl, ostatni mecz ekstraklasy z Cracovią nie będzie jego pożegnaniem z klubem. Legendarny bramkarz może rozegrać swój ostatni mecz, gdy w Legii nie będzie już Aleksandara Vukovicia

Więcej o: