Piłkarze Rakowa skradli show. Wpadli na konferencję Papszuna. "Szkody naprawimy" [WIDEO]

- Na koniec chciałem stwierdzić, że Raków dzisiaj tak pozamiatał, że nie potrzebna będzie interwencja służb porządkowych. Cóż, myliłem się - z uśmiechem stwierdził rzecznik prasowy Rakowa Częstochowa. Chwilę wcześniej zdobywcy Pucharu Polski wparowali na konferencję prasową Marka Papszuna i dali prawdziwe show.

"Marek Papszun! Marek Papszun! Marek Papszun!" - wrzeszczeli piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy wpadli na konferencję prasową swojego trenera po finale Pucharu Polski. Papszun, który chwilę wcześniej mówił o braku kibiców z Poznania na Stadionie Narodowym, utonął w uściskach zawodników, a na jego głowę wylewały się kolejne piwa.

Zobacz wideo Kibice chcą pomnika dla Banasika. "Lepiej niech w Radomiu nie staje"

Radości Rakowa nie było końca. Grupa zawodników wpadła na salę, śpiewała, poklepywała swojego trenera po plecach. "Puchar jest nasz!" - śpiewali piłkarze, którzy na kilka chwil przerwali konferencję prasową. Po ich wizycie stół, przy którym siedział trener i rzecznik prasowy Rakowa, został zalany szampanem i piwem. Ścianka ze sponsorami Pucharu Polski się zawaliła.

- Takich rzeczy nie planuję. Ja odpowiadam za to, co na boisku. Ten występ to kreatywność zespołu. Ale spokojnie, szkody naprawimy - śmiał się Papszun, który pomógł przy złożeniu ścianki. I cierpliwie odpowiadał na pytania.

Show na konferencji Papszuna

Uśmiech od ucha do ucha nie schodził z twarzy bardzo poważnego na co dzień trenera Rakowa Częstochowa. Kilka minut wcześniej ze smutną miną konferencję prasową zakończył Maciej Skorża. Szkoleniowiec Lecha cierpliwie, acz w fatalnym nastroju, odpowiadał na pytania dziennikarzy. Atmosfera na konferencji prasowej Papszuna była nieporównywalnie lepsza.

- To bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dobry wieczór. Rozpiera mnie szczęście. Jestem dumny z zespołu, który drugi raz z rzędu wygrał Puchar Polski. Wygraliśmy z bardzo silnym zespołem, jakim jest Lech Poznań - powiedział Papszun.

I dodał: - Nie powiem, że zagraliśmy idealnie, ale byliśmy blisko. Niemal perfekcyjnie zarządzaliśmy tym meczem. Wiedzieliśmy, że Lech będzie przeważał, że będziemy mieli trudne momenty. Takim był gol na 1:2, ale jestem dumny, że mam dojrzały i mądry zespół, który w trudnej sytuacji nie zgłupiał.

Po momentach euforii był też moment spokoju i chłodnej analizy typowej dla Papszuna. - Dziękuję za gratulacje, ale ja nie jestem magikiem. Nasze sukcesy poparte są ciężką pracą. To ona, a nie magia, daje nam piękne efekty - powiedział trener Rakowa.

I zakończył: - Dzisiaj wygraliśmy, jesteśmy szczęśliwi i przed nami ciężka noc. Ale jutro już mamy trening, musimy się zebrać i myśleć o meczu z Cracovią. Przed nami jeszcze długa droga do mistrzostwa Polski. To nasz główny cel.

Więcej o:
Copyright © Agora SA