Wisła Kraków przegrała u siebie z Wisłą Płock 3:4 w poniedziałkowym meczu 30. kolejki ekstraklasy. Walczący o utrzymanie gospodarze stracili decydującego gola z rzutu karnego w ostatniej akcji meczu, podyktowanego za absurdalne zagranie ręką Elvisa Manu. Jedenastkę na bramkę zamienił Mateusz Szwoch, Wisła Płock wygrała to spotkanie i się zaczęło...
Piłkarze Wisły Płock swoje zwycięstwo zaczęli świętować pod trybuną najzagorzalszych kibiców rywala, a ci obrzucili ich różnymi przedmiotami. Ale żeby tego było mało, nerwy puściły także jednemu z zawodników Wisły Kraków, Luisowi Fernandezowi, który podszedł do obrońcy Wisły Płock Damiana Michalskiego i wszystko wskazuje na to, że go uderzył w głowę.
Jeśli to się potwierdzi i sprawą zajmie się Komisja Ligi, Hiszpan może zostać zawieszony nawet do końca sezonu.
Kibice Wisły Kraków nie mogli też wybaczyć podyktowania (słusznego) rzutu karnego sędziemu Damianowi Sylwestrzakowi, żegnając go i jego asystentów okrzykami "Złodzieje!". Na boisku doszło do niedużej przepychanki, którą przerwać próbowali trenerzy obu drużyn. Zupełnie poza tym wszystkim na murawie leżał załamany Elvis Manu, którego idiotyczne zagranie doprowadziło do porażki Wisły.
Całe pomeczowe zamieszanie można zobaczyć tutaj:
Po poniedziałkowej porażce Wisła Kraków pozostaje na 16. miejscu w tabeli z 29 punktami i dwupunktową stratą do bezpiecznego miejsca. Wisła Płock z 45 punktami awansowała na szóste miejsce.