• Link został skopiowany

Raków wygrał i wrócił na fotel lidera. Wielkie nerwy w końcówce

Raków Częstochowa pokonał Górnika Łęczna 2:1 w niedzielnym spotkaniu 30. kolejki ekstraklasy. Przez 70 minut zespół Marka Papszuna wydawał się kontrolować sytuację na boisku, ale gol kontaktowy dla gości sprawił, że końcówka meczu była niezwykle nerwowa. Raków pozostaje liderem tabeli i ma już tylko trzy kroki do mistrzowskiego tytułu.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

W Częstochowie doszło do meczu drużyn z dwóch krańców tabeli ekstraklasy. Raków chciał po zwycięstwie Lecha Poznań nad Stalą Mielec wrócić na pozycję lidera, z kolei Górnik liczył na punkty, które zbliżyłyby go do bezpiecznej strefy. 

Zobacz wideo Rostkowski: Piłka nożna ma tego dość. Cały stadion widział, tylko nie sędzia

Raków pokonał Górnika. Wielkie nerwy w końcówce

Pierwsze 30 minut nie wskazywało na tak wielką różnicę pomiędzy poziomami obu zespołów. Raków przeważał, ale to Górnik przeprowadził najgroźniejszą akcję zakończoną celnym strzałem Marcela Wędrychowskiego, po którym bardzo dobrze interweniował Vladan Kovacević. 

W 32. minucie gospodarzom udało się jednak objąć prowadzenie. Znakomite dośrodkowanie Milana Rundicia trafiło na głowę Iviego Lopeza i choć pierwsze uderzenie Hiszpana obronił Maciej Gostomski, to przy dobitce był już bezradny. 

Raków szedł za ciosem i zdominował rywala w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. To z kolei przyniosło gospodarzom drugiego gola, gdy po świetnie rozegranym rzucie rożnym i akcji Iviego Lopeza do pozycji strzeleckiej doszedł Giannis Papanikolaou. Płaski strzał Greka odbił Gostomski, ale tym razem z dobitką zdążył Tomas Petrasek. 

Jeszcze przed przerwą Czech mógł zdobyć drugą bramkę, jednak jego strzał głową trafił w poprzeczkę bramki Górnika. Po zmianie stron Raków dalej dominował, ale dobrych sytuacji nie potrafili wykorzystać Vladislavs Gutkovskis, Deian Sorescu czy Ivi Lopez.

To na Rakowie się zemściło, bo pierwsza dobra akcja Górnika w drugiej połowie zakończyła się golem kontaktowym. W 71. minucie za sprawą akcji rezerwowych Górnik złapał kontakt. Damian Gąska uruchomił zagraniem za linią obrony rozpędzonego Jasona Lokilo, a ten strzałem w długi róg bramki pokonał Vladana Kovacevicia. 

Bramka kontaktowa wlała wiele nadziei w serca piłkarzy Górnika i sprawiła, że w szeregi Rakowa wkradła się duża nerwowość. Górnik naciskał do samego końca, szukając remisu, ale gospodarze ofiarnie się wybronili i wygrali to spotkanie.

Raków Częstochowa pokonał Górnika Łęczna 2:1 i dalej jest liderem ekstraklasy, mając tyle samo punktów, co drugi Lech Poznań. Przed drużyną Marka Papszuna już tylko trzy kroki do mistrzowskiego tytułu, ale najpierw 2 maja finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, w którym także rywalem Rakowa będzie Lech. Szanse Górnika na utrzymanie są już z kolei coraz mniejsze.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: