"Rekordowa" oferta dla Imaza. Ale i sama Jagiellonia ma wątpliwości

Jakub Seweryn
Przyszłość Jesusa Imaza w Jagiellonii Białystok wciąż stoi pod dużym znakiem zapytania. Hiszpan otrzymał od Jagiellonii ofertę trzyletniego kontraktu, którą w Białymstoku nazywa się "rekordową", ale porozumienia między nim a klubem nadal nie ma. W tle są za to problemy finansowe Jagiellonii i lukratywna propozycja z Wieczystej Kraków.

Jesus Imaz występuje w Jagiellonii Białystok przez nieco ponad trzy lata, ale to nie przeszkadza mu być już drugim najskuteczniejszym strzelcem w historii klubu w ekstraklasie z dorobkiem 39 trafień. Byłby on pewnie jeszcze bardziej okazały, gdyby nie poważny uraz kolana, którego 31-latek nabawił się w listopadzie na jednym z treningów. Po nim Imaz do gry jeszcze nie wrócił, ale jest tego coraz bliżej, podobnie jak końca jego kontraktu z Jagiellonią, który wygasa po sezonie.

Zobacz wideo Rostkowski: Piłka nożna ma tego dość. Cały stadion widział, tylko nie sędzia

Propozycja dla Imaza rekordowa, ale nie tylko on ma wątpliwości

Rozmowy w sprawie nowej umowy Jesusa Imaza z Jagiellonią Białystok trwają i wcale nie odbywają się na poziomie miesięcznej pensji w wysokości 10 tysięcy euro, która była sugerowana we wtorkowych doniesieniach medialnych. Propozycja Jagiellonii dla jej kontuzjowanego lidera jest bowiem zdecydowanie wyższa. 

Mówi się, że rekordowa pensja w Jagiellonii wynosiła około 20 tys. euro. I oferta klubu dla Imaza ma opiewać nawet na nieco więcej, jeśli chodzi o podstawę, ale zawiera też solidne bonusy, które zależałyby od jego dyspozycji na boisku. Pod względem długości kontraktu, który miałby obowiązywać przez trzy kolejne sezony, klub i zawodnik doszli do porozumienia, ale finansowe rozbieżności wciąż istnieją. Być może zmieni się to jeszcze w tym tygodniu, gdy Jesus Imaz ma się spotkać z prezesem Jagi Wojciechem Pertkiewiczem na kolejnej turze rozmów. 

Choć w tym momencie decyzja ws. przedłużenia kontraktu należy głównie do zawodnika (oferta Jagiellonii jest na granicy możliwości klubu), tak warto dodać, że i w samej Jagiellonii nie brakuje wątpliwości co do tego ruchu, który niewątpliwie wiąże się z pewnym ryzykiem. Wszystko ze względów zdrowotnych, bo kto może zagwarantować, że po kontuzji Imaz będzie tym samym zawodnikiem, co przed urazem? Jagiellonia już ma jednego piłkarza z wysokim kontraktem, który od roku nie gra z powodu kontuzji. Jest nim Ivan Runje, który kilka miesięcy przed kontuzją związał się z Jagą kontraktem do końca czerwca 2024 roku i którego data powrotu na boisko pozostaje niewiadomą. I jak w przypadku Imaza, wszystko zależy od reakcji organizmu samego zawodnika na zwiększające się obciążenia treningowe. Powrót Runje do gry w tym sezonie jest praktycznie wykluczony, za to Imaz, który rozpoczął treningi indywidualne z piłką, wciąż jeszcze może pomóc drużynie w ostatnich kolejkach. 

Imaz stracił "kosmiczną" ofertę. Wykorzysta to Wieczysta?

Z czego może wynikać niezdecydowanie samego Imaza? Przed kontuzją Hiszpan, który rozgrywał jesienią bardzo dobry sezon (7 goli i 2 asysty w 13 meczach), otrzymał od Jagiellonii jeszcze wyższą ofertę. Jak przyznawała ówczesna prezes Agnieszka Syczewska, byłby to zdecydowanie najwyższy kontrakt w historii Jagiellonii. Ale wówczas Imaz zwlekał z jej zaakceptowaniem, gdyż pewnie liczył na jeszcze lepsze oferty i próbował wynegocjować sobie jeszcze więcej. Teraz, przy kontuzji kolana, którą Hiszpan leczy od listopada, jest to już nieaktualne, podobnie jak "jesienna" oferta białostockiego klubu, nazywana w kuluarach "kosmiczną" jak na możliwości Jagiellonii.

Jesus Imaz zdaje sobie sprawę z tego, że to może być jego ostatni poważny kontrakt w karierze. Dlatego też, co absolutnie zrozumiałe, chciałby wynegocjować jak najwięcej. Ale biorąc pod uwagę, że 31-latek wciąż nie wrócił do gry po zerwaniu więzadła rzepki, trudno się spodziewać, żeby znalazł się klub, chociażby z ekstraklasy, który zaoferowałby mu więcej niż Jagiellonia.

Takim jest za to... Wieczysta Kraków! Czwartoligowiec złożył Hiszpanowi bardzo lukratywną ofertę trzyletniego kontraktu i jeśli Imaz uzna, że na tym etapie kariery chce postawić na pieniądze, by sobie dorobić na przyszłość, nie jest wykluczone, że Wieczysta znów przesunie granicę swoich możliwości i ponownie zaszokuje piłkarską Polskę. Ze strony Imaza na razie trudno usłyszeć słowa, wykluczające możliwość przejścia do klubu, który najpewniej w przyszłym sezonie będzie występował na czwartym poziomie rozgrywkowym.

"10-milionowego zadłużenia" nie ma, ale wesoło nie jest 

Nieprawdą jest też informacja, jakoby Jagiellonia Białystok zmagała się "z 10-milionowym zadłużeniem". Klub z Białegostoku zaliczył w 2021 roku stratę o takiej wysokości, ale to spowodowało, że znalazł się na granicy płynności finansowej. To, co wpływa do kasy klubu, jest niemal natychmiast przeznaczane na bieżące wydatki. Tylko tyle i aż tyle, aczkolwiek trudno wykluczyć, że w przyszłości będzie gorzej. Wszystko będzie zależało od wielu czynników, m.in. pozycji w lidze i Pro Junior System, czy też transferów wychodzących.

Kolejka zagranicznych klubów ustawiła się po 17-letniego Miłosza Matysika, który świetnie wszedł do ekstraklasy i niczym nie ustępuje swoim bardziej doświadczonym kolegom. W przypadku PJS z kolei Jagiellonia walczy o to, by PZPN wreszcie uznawał za jej wychowanków piłkarzy, którzy przechodzili przez AP Jagiellonia, czyli akademię klubu, ale będącą oddzielnym podmiotem prawnym. 

"Ukraińskie" wzmocnienia mogą zostać na dłużej

W Białymstoku myśli się też o utrzymaniu w klubie dwóch zawodników sprowadzonych "last minute" z Ukrainy - Brazylijczyka Diego Santosa Cariocę i Hiszpana Marca Guala, którzy znakomicie wprowadzili się do drużyny Piotra Nowaka i już mają po dwa gole na swoim koncie. Diego uczynił to w czterech, a Gual w trzech spotkaniach. 

Tu i ówdzie można usłyszeć, że obaj zawodnicy nie wyobrażają sobie powrotu na Ukrainę, nawet jeśli tamtejsza liga jakimś cudem wznowi latem rozgrywki, co obecnie wygląda zupełnie nierealnie. Powód jest prosty - bezpieczeństwo. Trudno oczekiwać, żeby w przypadku powrotu do gry w Ukrainie, możliwości klubów pozostały takie, jak przed wojną. A i przekonanie zagranicznych zawodników do transferów lub pozostania w Ukrainie będzie niezwykle trudne, tym bardziej, że jeszcze zimą zapewniano ich, że żadnej wojny w tym kraju nie będzie.

To, co dzieje się w gabinetach siedziby klubu przy ulicy Jurowieckiej w Białymstoku, to jedno. Ale Jagiellonia wciąż sportowo nie zagwarantowała sobie utrzymania w ekstraklasie. "Jaga" jest obecnie dwunasta z pięciopunktową przewagą nad strefą spadkową i choć wydaje się, że najtrudniejszy moment w tej rundzie ma już za sobą, tak drużyna Piotra Nowaka wciąż musi zachować czujność i zdobyć kilka punktów w ostatnich pięciu kolejkach. W najbliższej z nich białostoczanie zagrają w sobotę w Gliwicach z opromienionym zwycięstwem nad Legią Warszawa Piastem. 

Więcej o: