"Nie wierzyłem w te bajki". Prezes Pogoni reaguje na odejście Vukovicia

Bartłomiej Kubiak
- Od początku nie wierzyłem w bajki, że Vuković zostanie w Legii dłużej niż do końca sezonu. Jego deklaracja w żaden sposób nas nie rusza - mówi Sport.pl Jarosław Mroczek, prezes Pogoni, która w niedzielę zagra z Legią. To mecz z podtekstem, bo niemal pewne jest, że od nowego sezonu przy Łazienkowskiej pracować będzie Kosta Runjaić.

- Wiem, do czego pan zmierza, ale niezależnie jak to się potoczy, dopóki nie ma formalnego potwierdzenia i Kosta Runjaić sam nie ogłosi, że idzie do Legii, to dla nas są to tylko medialne spekulacje. W Szczecinie cały czas pracujemy normalnie. Wiemy, że trener odchodzi od nas po sezonie. Mamy z nim dobry kontakt i tu nic się nie zmienia. Nawet po słowach trenera Vukovicia, bo ja od początku nie wierzyłem w te bajki, że zostanie w Legii dłużej niż do końca sezonu. Dlatego ta jego publiczna deklaracja w żaden sposób nas nie rusza - mówi prezes Pogoni Jarosław Mroczek.

Zobacz wideo Ekspert ocenił kluczową kontrowersję z meczu Lech-Legia. "Nie ma usprawiedliwienia"

Środowisko legijne trochę jednak poruszyła, bo choć większość o tym wiedziała, a przynajmniej się tego domyślała, to mało kto spodziewał się, że stanie się to akurat teraz. Po poniedziałkowej porażce z Piastem Gliwice (0:1), kiedy Aleksandar Vuković pojawił się w programie Liga+ Extra i po raz pierwszy powiedział wprost, że wraz z końcem sezonu odchodzi z Legii Warszawa.

Koniec spekulacji. Vuković potwierdził odejście z Legii

- Ten temat wałkowany jest od jakiegoś czasu. A moja przyszłość już jest jasna. Jestem trenerem Legii tylko do końca obecnego sezonu. I nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nie chciałbym też być dalej wymieniany jako kandydat na szkoleniowca na kolejny sezon, bo takie coś po prostu nie istnieje. Odchodzę z Łazienkowskiej wraz z dniem ostatniego meczu ligowego - wyjawił Vuković w Lidze+ Extra.

A później wrócił do tego tematu jeszcze na pomeczowej konferencji. - Mój koniec pracy w Legii? Zdaje się, że nikt nie wyobrażał sobie, że jest i będzie inaczej. To, że nie będę trenerem w kolejnym sezonie, jest chyba faktem i powszechną wiedzą - zdzwił się ogólnemu poruszeniu Vuković.

Po czym dodał, że piłkarze też już znają jego losy. - Nie wyobrażam sobie, aby którykolwiek piłkarz wychodzący na murawę miał problem z tym, żeby zmobilizować się do wygrania meczu. Bez względu czy jest to mecz z rodzaju tych o mistrzostwo, czy o coś innego, zawsze to jest rywalizacja z przeciwnikiem. Z mojej strony mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, by dokończyć sezon w najlepszy możliwy sposób. Choć zdaję sobie sprawę, że pojawią się dyskusje czy to pomoże, czy nie - przyzał Vuković.

Dwóch kandydatów na trenera

Dyskusje toczą się od dłuższego czasu. Praktycznie od grudnia, kiedy Vuković wracał na Łazienkowską, by ratować sezon. Wtedy wszystko wskazywało, że trenerem od nowego sezonu zostanie Marek Papszun. Ten pomysł upadł wraz ze zwolnieniem dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego. Jego miejsce pod koniec grudnia zajął Jacek Zieliński, który zaczął układać Legię na nowo.

- To już nasza trzecia relacja z Jackiem Zielińskim. Był moim kapitanem, trenerem, a teraz jest dyrektorem. Nie wiem, co nas jeszcze czeka - mówił na początku roku Vuković, kiedy nie było jeszcze przesądzone, że popracuje tylko do końca sezonu. Mówił o tym sam Zieliński. - W grze jest dwóch trenerów. Vuković i jeszcze jeden szkoleniowiec, który może pracować od lipca. Decyzja nie została podjęta - asekurował się Zieliński na początku lutego.

Dyrektor sportowy Legii był wtedy gościem studia Canal+ przed meczem z Zagłębiem (3:1). Dociskany przez reportera nie chciał powiedzieć, czy ten drugi trener nie ma przypadkiem polskiego paszportu, ale na co dzień pracuje w ekstraklasie. Już wtedy wszystko wskazywało, że chodzi właśnie o Runjaicia. A niemal pewne stało się, kiedy Runjaić sam pod koniec marca ogłosił, że nie przedłuży wygasającej wraz z końcem sezonu umowy z Pogonią.

"Ten ruch ze strony Legii był nierozsądny"

- My nikogo nie wyrzucamy, nie zwalniamy i się nie obrażamy. Powtarzam: pracujemy normalnie - dodaje Mroczek. I przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy Pogoń doprowadza do wypełnienia kontraktu z trenerem i rozstaje się z nim w zgodzie. - Podobnie było kilka lat temu z Czesławem Michniewiczem, kiedy uznaliśmy, że musimy coś zmienić i zmieniliśmy. Życzyłbym sobie, żeby właśnie tak wyglądały relacje w naszej piłce, a nie tak, że komuś zdarzy się pięć porażek i wyrzucamy trenera. Albo ogłaszamy coś, co nie powinno być ogłoszone, bo jeszcze nie jest potwierdzone - mówi Mroczek.

- Czy ma pan na myśli Legię i trenera Papszuna? - dopytujemy od razu. - Ten ruch ze strony Legii był nierozsądny. Trochę przypomina mi ostatnią sytuację z naszymi myśliwcami, kiedy nasz rząd też wyszedł przed szereg i zadeklarował, że przekaże je Ukrainie. Wszyscy wiemy, jak to się ostatecznie skończyło. Takich rzeczy nie robi się publicznie. Trzeba działać, dogadywać się i współpracować w poważnej atmosferze, a nie tworzyć domysły i niedmówienia - mówi Mroczek.

Przy Łazienkowskiej tych domysłów ostatnio jest sporo. Na początku kwietnia Zieliński podczas spotkania z dziennikarzami nie zdradził, kto będzie trenerem Legii. Wszystko jednak wskazuje, że już wiedział. Przynajmniej to, że trenerem nie będzie Vuković, bo z naszych informacji wynika, że drużyna o jego odejściu dowiedziała się przed meczem z Lechią (2:1). W trakcie marcowej przerwy na mecze reprezentacji, czyli jeszcze przed spotkaniem Zielińskiego z dziennikarzami.

Teraz trenerem Legii ma zostać Runjaić, który podpisze trzyletni kontrakt. Obecny szkoleniowiec Pogoni też na razie nie chce komentować przyszłości i unika tego tematu. A to tylko tworzy kolejne podteksty, których w najbliższym czasie będzie tylko przybywać, bo walcząca o mistrzostwo Pogoń już w niedzielę podejmie Legię Vukovicia. Początek meczu o 17.30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.