Bartosz Kapustka jest bardzo pechowym piłkarzem. Latem podczas meczu eliminacji do Ligi Mistrzów przeciwko Florze Tallin strzelił pięknego gola po indywidualnej akcji. Zawodnik w trakcie celebracji zdobytej bramki podskoczył z radości. Po lądowaniu jego kolano nienaturalnie się wygięło. Zawodnik nie mógł kontynuować gry i musiał opuścić boisko. Diagnoza lekarska okazała się najgorsza w skutkach. Kapustka uszkodził więzadło w prawym kolanie i czekała go bardzo długa rehabilitacja.
Kapustka na powrót do gry czekał blisko dziewięć miesięcy. Na boisku pojawił się w 72. minucie spotkania z Piastem Gliwice (0:1). I jak podkreśla Legia Warszawa w komunikacie o jego powrocie, "od razu po wejściu z ławki starał się być aktywny i często szukał wolnych przestrzeni w obronie rywala. 25-latek zanotował kilka ciekawych zagrań, a sam nie bał się brać ciężaru za rozgrywanie akcji na swoje barki. To był powrót, na który długo czekaliśmy".
Jego występ po zakończeniu spotkania skomentował Aleksandar Vuković, trener Legii. - Jest kilka pozytywów, czyli momenty dobrej gry zespołu i powrót Bartka, który pokazał się z niezłej strony - podkreślił Vuković.
Takie wiadomości na pewno cieszą również Czesława Michniewicza. Trener reprezentacji Polski jest wielkim fanem talentu piłkarza. W obliczu ciężkiej kontuzji, jakiej doznał Jakub Moder, która może wykluczyć go z mundialu w Katarze, polski szkoleniowiec musi znaleźć kogoś w jego miejsce. Michniewicz w rozmowie na kanale YouTube Meczyki.pl powiedział wprost, że Kapustka jest jednym z piłkarzy, którzy mogliby załatać dziurę po piłkarzu Brighton.