Poniedziałkowe spotkanie Wisła Kraków zaczęła perfekcyjnie, bo już w 6. minucie objęła prowadzenie. Konrad Gruszkowski popędził prawym skrzydłem, zagrał wzdłuż bramki, a Elvis Manu z najbliższej odległości trafił do siatki. Dla ściągniętego zimą Holendra był to pierwszy gol w ekstraklasie.
Później Śląsk był bliski wyrównania, ale z dobrej strony pokazał się Paweł Kieszek. W 25. minucie - do spółki z Maciejem Sadlokiem - uratowali Wisłę przed utratą gola. Kieszek popisał się paradą, a chwilę później obrońca wybił piłkę z linii bramkowej.
Kieszka próbował zaskoczyć też Caye Quintana, ale były bramkarz Rio Ave efektownie obronił jego strzał. W 41. minucie Kieszek w końcu skapitulował. Z lewego skrzydła dośrodkował Victor Garcia, a Quintana doprowadził do remisu. Tym samym strzelił w drugim meczu z rzędu. Tydzień temu trafił w starciu z Rakowem Częstochowa (1:1). W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Krzysztof Mączyński mógł wyprowadzić Śląsk na prowadzenie, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek.
W drugiej połowie nie oglądaliśmy zbyt wielu dogodnych akcji. Obie drużyny oddały zaledwie po jednym celnym strzale, a gra głównie toczyła się w środku pola. Optyczną przewagę miała Wisła, co przekładalo się na posiadanie piłki (66 do 34 procent), ale wiele z tego nie wynikało. Mecz zakończył się remisem.
Jerzy Brzęczek został trenerem Wisły w lutym, ale krakowski zespół wciąż zawodzi pod jego wodzą. Nie dość, że odpadł w 1/4 finału Pucharu Polski z trzecioligową Olimpią Grudziądz (czwarty poziom rozgrywkowy), to jeszcze w lidze hurtowo traci punkty. Były selekcjoner poprowadził Wisłę w ośmiu ligowych meczach. Wygrał jedno starcie (4:1 z Górnikiem Zabrze), zremisował pięć meczów i dwa przegrał. Wisła znajduje się w strefie spadkowej. Po 29 kolejkach ma zaledwie 29 punktów. Traci dwa "oczka" do Zagłębia Lubin i trzy do Śląska, który jest 14.
Liderem ekstraklasy jest Lech Poznań, który ma 59 punktów. Tyle samo punktów zdobyła też Pogoń Szczecin oraz Raków.