Doliczony czas gry. Lech Poznań najpierw trafia w słupek z rzutu wolnego, a po chwili - w ostatniej akcji - Joel Pereira mocno kopie piłkę i trafia w Lindsaya Rose’a. Powtórki pokazują, że obrońca Legii zablokował strzał ręką. Kibice gwiżdżą, a piłkarze i trenerzy Lecha tuż po zakończonym meczu wbiegają na boisko i proszą sędziego Damiana Sylwestrzaka, by zobaczył powtórkę. Nawet stadionowy spiker się waha czy to już koniec meczu. Ostatecznie sędzia nie idzie do monitora i jeszcze raz pokazuje, że spotkanie jest zakończone.
Ale to nie koniec tej historii. Po meczu sędziów w ich pokoju odwiedził trener Lecha - Maciej Skorża.
- Byłem w pokoju sędziowskim i chciałem zapytać o sytuację z końcówki. Arbiter przyznał, że nie widział sytuacji, a z wozu VAR dostał sygnał, że było czysto. Widziałem powtórki i mam wątpliwości - powiedział Skorża na pomeczowej konferencji. - Tak, dziwi mnie to, dlatego tam poszedłem - mówił, dopytywany przez dziennikarzy. - Sędzia powiedział mi, że czekał na sygnał z wozu, ale usłyszał, że sytuacja jest czysta, dlatego zakończył mecz. Według mnie, na pewno jest to kontrowersja - dodał trener Lecha.
Sędzią VAR był Krzysztof Jakubik, a jego asystentem Radosław Siejka.
Skorża po meczu był rozczarowany, ale spokojny. - Pierwsza połowa przebiegła pod nasze dyktando. Mieliśmy dłużej piłkę, ale trochę brakowało nam okazji. Takiego meczu się spodziewaliśmy. Żałuję tego momentu po strzeleniu gola, że nie docisnęliśmy Legii i bardziej nie spróbowaliśmy strzelić drugiego gola - przyznał. - Dla nas to strata dwóch punktów. Ale mamy nadzieję, że na koniec sezonu powiemy, że jednak z Legią zdobyliśmy jeden bardzo ważny punkt - zakończył.
Lech, mimo rozczarowującego remisu, wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli. Przestanie być liderem, jeśli w niedzielę Raków Częstochowa nie przegra ze Śląskiem Wrocław. Następne spotkanie Lech zagra 16 kwietnia w Płocku z Wisłą.