Ekspert jednoznacznie: Lech Poznań został okradziony w meczu z Legią Warszawa

Sędziowie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa (1:1) popełnili koszmarny błąd w ostatniej akcji spotkania. Co do tego nie ma wątpliwości były sędzia międzynarodowy Marcin Borski, który jest zdania, że Lechowi należał się ewidentny rzut karny za zagranie piłki ręką przez Lindsaya Rose.

Była ostatnia minuta hitu 28. kolejki ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa, gdy przy wyniku 1:1 na strzał na bramkę Legii zdecydował się Portugalczyk Joel Pereira. Uderzenie to zostało zablokowane przez Lindsaya Rose, ale jak się okazało na powtórkach, obrońca gości uczynił to ręką. Mimo to sędzia Damian Sylwestrzak, ani VAR, nie zareagowali. Jak się okazuje - niesłusznie. 

Zobacz wideo "Boruc był pierwszym polskim sportowym celebrytą. To była bardzo trudna rola"

Marcin Borski: Lechowi należał się rzut karny

- Lechowi należał się rzut karny w ostatniej akcji spotkania - mówi w rozmowie ze Sport.pl były sędzia międzynarodowy, Marcin Borski. - Nie ma wątpliwości, że Lindsay Rose zagrał piłkę ręką, blokując strzał swojego przeciwnika, a ręka ta była odwiedziona od ciała w celu powiększenia powierzchni broniącej. To jest podręcznikowy rzut karny i szczególnie dziwię się, że VAR w tej sytuacji nie zareagował - tłumaczył. Co więcej, obrońca Legii powinien był zostać ukarany także żółtą kartką, gdyż zablokowana przez niego piłka zmierzała w kierunku bramki Richarda Strebingera. 

Protokół VAR mówi jasno - sędzia Damian Sylwestrzak miał prawo wrócić do tej sytuacji nawet po swoim ostatnim gwizdku. Arbiter może zareagować, dopóki wszyscy zawodnicy znajdują się na boisku. W takiej sytuacji należy przytrzymać obie drużyny do końca analizy kontrowersyjnej sytuacji przez VAR.

I to właśnie będący na VAR Krzysztof Jakubik wydaje się być głównym winnym całego zamieszania, gdyż on miał tę sytuację na powtórkach widoczną jak na dłoni. Mimo to, według tego, co podano w studiu pomeczowym Canal+, miał on zasygnalizować Sylwestrzakowi, że w tej sytuacji było wszystko w porządku. Później potwierdził to trener Lecha Maciej Skorża, który rozmawiał z arbitrem głównym tego meczu.

Charatin zasłużył na czerwoną kartkę

Tuż przed tą sytuacją, po dobrej interwencji VAR, z boiska za brutalny faul na Adrielu Ba Loui został ukarany pomocnik Legii Igor Charatin. - Tutaj nie ma większej dyskusji. Piłkarz Legii dopuścił się brutalnego faulu, który zagrażał zdrowiu jego przeciwnika. Zaatakował od tyłu, nie miał żadnych szans na zagranie piłki - analizuje Borski. 

Mimo remisu z Legią Lech Poznań przynajmniej do niedzieli i meczu Rakowa Częstochowa ze Śląskiem Wrocław objął prowadzenie w tabeli ekstraklasy z dorobkiem 56 punktów i lepszym bilansem meczów bezpośrednich z Pogonią Szczecin (także 56 punktów). Raków jest trzeci z 55 punktami, ale ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Legia z kolei po sobotnim spotkaniu jest dziewiąta z 36 punktami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.