Pierwszy mecz 28. kolejki między Zagłębiem Lubin a Stalą Mielec zapowiadał się na niezwykle ważny dla układu ligowej tabeli, a szczególnie jej dołu. Zagłębie przed tą serią spotkań zajmowało ostatnie bezpieczne - 14. miejsce i stało się jasne, że ewentualna porażka może ich mocno wmieszać w walkę o utrzymanie w ekstraklasie. I można było odnieść wrażenie, że początkowo presja pęta nogi graczom Zagłębia. Pierwsza połowa absolutnie rozczarowywała. Trudno było nawet wskazywać lepszą drużynę.
W 56. minucie spotkania w Lubinie zrobiło się cicho, bo niespodziewanie gola na 0:1 strzelił piłkarz Stali Mielec - Oskar Zawada. Później jednak Zagłębie zaczynało coraz mocniej naciskać i ich starania opłaciły się w 71. minucie spotkania, gdy Martin Doleżal pięknym uderzeniem wyrównał wynik spotkania.
Później nic nie zapowiadało na koleje gole, ale te padły. W 79. minucie spotkania daleko poza polem karnym postanowił interweniować bramkarz Wisły Rafał Strączek. Jego wybicie było jednak za krótkie i piłka trafiła pod nogi Eika Daniela. Ten przymierzył z około 40 metrów i wpakował piłkę do bramki obok dwóch rozpaczliwie interweniujących obrońców. Jakby tego było mało, Martin Doleżal w 84. minucie kolejny raz wpakował piłkę do bramki.
Ten wynik oznacza, że w krytycznej sytuacji w tabeli znalazła się Wisła Kraków, która teraz do bezpiecznego miejsca traci pięć punktów. Wisła Kraków, która w 2022 roku jeszcze nie wygrała, zagra w tej kolejce z Górnikiem Zabrze (w niedziele o 15) i jeśli tego spotkania nie wygra, to trudno będzie wierzyć w utrzymanie krakowskiego klubu.