Frank Castaneda: Celowali do mnie z pistoletu, ale na szczęście, chcieli "tylko" mnie okraść

Jesienią wyprowadzał mistrza Mołdawii na mecz z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, wiosną bije się o utrzymanie w ekstraklasie. Frank Castaneda udzielił wywiadu Onetowi, w którym opowiedział m.in. o dorastaniu w niebezpiecznej Kolumbii i spełnianiu marzeń w Lidze Mistrzów.

- Miewałem różne sytuacje, widziałem czasem, jak kogoś zabito na ulicy. W Ameryce Południowej takie rzeczy czasem się zdarzają, nie tylko w Kolumbii. (...) Celowano do mnie z prawdziwego pistoletu, na szczęście chciano mnie "tylko" okraść. Rabusie dostali mój telefon, wsiedli na motor i uciekli - w rozmowie z Onetem powiedział napastnik Warty Poznań, Frank Castaneda.

Zobacz wideo Analizujemy rywali Polaków na MŚ. Na to musi być gotowy Czesław Michniewicz

Transfer 27-letniego napastnika był jednym z najciekawszych, o ile nie najciekawszym transferem do ekstraklasy w zimowym okienku transferowym. Wszystko przez to, że jeszcze jesienią Castaneda grał w Sheriffie Tyraspol, w którego barwach grał w Lidze Mistrzów. I to przeciwko nie byle komu!

Mistrzowie Mołdawii w grupie rywalizowali z Realem Madryt, Interem Mediolan i Szachtarem Donieck. Mimo tak trudnych przeciwników Sheriff zdobył siedem punktów i dostał się do Ligi Europy. W meczu na Santiago Bernabeu przeciwko Realowi Castaneda pełnił nawet rolę kapitana zespołu.

- To było jedno z moich marzeń, które udało się spełnić. Od zawsze chciałem wystąpić na tym stadionie. Bycie kapitanem to odpowiedzialna rola, czułem duży zaszczyt i mnóstwo emocji, bo wszystkie oczy zwrócone są na ciebie. Na szczęście trema minęła, w dodatku wygraliśmy mecz z Realem. Równie duże wrażenie robił mecz na San Siro w Mediolanie - powiedział Castaneda.

Od Ligi Mistrzów do ekstraklasy

I dodał: - Naszymi spotkaniami żyła cała Mołdawia. To było szalone wydarzenie, nikt się tego nie spodziewał. Wiedzieliśmy, że osiągnęliśmy historyczny sukces, bo nigdy wcześniej Sheriff nie grał w Lidze Mistrzów. To były dla nas naprawdę piękne chwile, byliśmy bardzo szczęśliwi.

Jak to w ogóle możliwe, że kolumbijski napastnik trafił z drużyny występującej w Lidze Mistrzów do Warty, której celem na rundę wiosenną było utrzymanie w ekstraklasie? - Wybrałem Wartę Poznań, choć miałem bardzo dużo opcji. Podpisałem kontrakt z Buriram United, występującym w lidze tajskiej. Miałem propozycję z Legii Warszawa, jednak temat upadł. Ostatecznie przekonała mnie wizja trenera, część klubów nie chciała się zgodzić na tak krótki pobyt. W Warcie ludzie uznali, że mogę w tym czasie pomóc drużynie w utrzymaniu się - zdradził Castaneda.

27-letni napastnik zdobył trzy bramki w sześciu występach w ekstraklasie. Jego kontrakt z Wartą obowiązuje do końca sezonu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.