Dyrektor sportowy Jacek Zieliński oraz wiceprezes Marcin Herra spotkali się z dziennikarzami na stadionie Legii Warszawa. Pracownicy klubu zdradzili, że mistrzowie Polski mogą latem wydać maksymalnie półtora miliona euro na pensje i prowizje dla nowych piłkarzy. Jacek Zieliński dodatkowo zdradził, że Legia rozmawia z agentem Michała Karbownika i jest gotowa na jego powrót do stolicy Polski. To nie były jedyne tematy poruszane w trakcie spotkania.
Wiceprezes Marcin Herra przekazał na spotkaniu z dziennikarzami, że Legia Warszawa sprzeda prawa do nazwy stadionu. To ma pozwolić klubowi na zwiększenie budżetu. - Najlepszy kontrakt w tym zakresie ma Narodowy z PGE. To udana transakcja, bo często mówi się o tym obiekcie w połączeniu ze sponsorem. Jest wielki apetyt na dobrą i rozsądną propozycję z naszej strony. Mamy możliwość, żeby rozmawiać o wyższym poziomie i potencjale od Stadionu Narodowego. Siła marki Legii jest magiczna - powiedział.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Stadion Legii Warszawa nosił komercyjną nazwę Pepsi Arena w latach 2011-2014. Wówczas klub mógł liczyć na sześć milionów złotych rocznie. Teraz Legia liczy na co najmniej osiem-dziesięć milionów złotych za rok. - Interesuje nas stała wartość oraz bonusy w umowie. Ja jestem fanem kontraktów opartych o zasady efektywności. Wiem, że czeka nas kilka miesięcy pracy, ale za nami okres, w którym nie działaliśmy najlepiej przez pandemię. A teraz nie chodziłoby tylko o stadion, tylko poszerzony pakiet, który rozkładałby akcenty dla partnera i minimalizował ryzyko - dodał Herra.
Na ten moment Legia Warszawa nie wie, jakim pełnym budżetem będzie dysponować w nowym sezonie, ale szczególnie liczy na zwiększenie dochodów z tytułu dnia meczowego, tzn. osiągnąć średni poziom frekwencji na poziomie 20 tysięcy kibiców. - Naturalna jest skłonność do cięć, ale musimy na to patrzeć całościowo. Musimy generować przychody i mieć możliwości, więc przejrzymy umowy związane z kosztami, złotówka po złotówce - skwitował Marcin Herra.