Papszun zapowiada zakończenie kariery. "W życiu nie można mieć wszystkiego"

Marek Papszun kolejny raz mówi o zakończeniu kariery trenerskiej. Szkoleniowiec Rakowa Częstochowa potwierdził w rozmowie z tvp.sport.pl, że taki scenariusz jest możliwy za trzy lata. - Myślę, że piłka będzie nadal moją wielką pasją, ale czasami w życiu nie można mieć wszystkiego - wyznał.

Po siedmiu meczach wiosennej rundy ekstraklasy Raków Częstochowa w ligowej tabeli ustępuje tylko Pogoni Szczecin, do której traci ledwie punkt. Znakomita postawa tej ekipy powoduje, że ponownie wiele pochwał zbiera jej trener, Marek Papszun.

Zobacz wideo "Mam dreszcze". Ukraiński piłkarz reaguje na decyzję Polaków [SPORT.PL LIVE #16]

Marek Papszun potwierdził. Myśli o zakończeniu kariery trenerskiej za 3 lata

To, co wzbudza podziw w drużynie Rakowa, to tylko trzy bramki stracone w dotychczasowych meczach rundy wiosennej. - Poświęciliśmy na to wiele czasu podczas zgrupowania i widać, że dało to efekty. Jesteśmy coraz bardziej zgrani. Na początku rundy pomógł nam Bogdan Racovitan, zimowe transfery trochę wniosły. Ostatnio niestety ponownie łataliśmy dziury. W obronie grał Fran Tudor - tłumaczy w rozmowie ze sport.tvp.pl Papszun.

Szkoleniowiec we wspomnianym wywiadzie odniósł się też do zapowiedzi sprzed kilku miesięcy, kiedy wyznał "Przeglądowi Sportowemu", że nosi się z zamiarem zakończenia kariery trenerskiej. Termin, jaki wówczas sobie wyznaczył to trzy lata.

– Takie plany są, chociaż trudno przewidzieć, co wydarzy się za trzy lata. To długi okres, równie dobrze za jakiś czas mogę nie mieć tej pracy. Teraz mój kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2023 roku, ale w tym zawodzie nigdy nie ma pewności. Jeśli ta praca będzie ciągła, to za trzy lata mogę zakończyć ten rozdział w życiu - odparł 47-latek. 

 – Ta energia jest cały czas, widać to chociażby po moich spięciach z sędziami (śmiech). Co do przyszłości, to tak ustaliłem z najbliższymi. Może po powrocie do Warszawy dalej będę zajmował się piłką, a może czymś kompletnie innym? Trudno odpowiedzieć na to pytanie dzisiaj. Myślę, że piłka będzie nadal moją wielką pasją, ale czasami w życiu nie można mieć wszystkiego - dodał jeszcze.

Dziennikarz zapytał szkoleniowca o moment, w którym był wymieniany w gronie faworytów do objęcia funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. To po tym, jak w grudniu w haniebny sposób Paulo Sousa odszedł do brazylijskiego Flamengo. Papszun nie kryje, że w pewnej chwili myślał o zastąpieniu Portugalczyka.

– Oczywiście, gdy czytałem takie informacje, to przeszło mi to przez myśl, ale w ogóle się tym nie rozpraszałem. Takiej opcji nigdy nie było, oficjalnie nie pojawiła się oferta, nie było konkretów - wyznał. Potem odniósł się też do zamieszania, które nakręciło się wokół jego osoby, kiedy pojawił się pogłoski, że przejdzie do Legii Warszawa. Zachowanie Sousy i to, co z niego wniknęło, pozwoliło mu trochę odetchnąć.

– Tak, bo zrobiło się to uciążliwe. Pojawiało się wiele doniesień, które były nieprawdziwe. Doprowadzało to do zamieszania w klubie, trudno było się od tego wszystkiego odciąć. Co do samej Legii – nie wyszło i czasami tak się w życiu zdarza. Widocznie tak miało być. Cieszę się, że tu zostałem, a rozwiązanie tej sytuacji na pewno pomogło klubowi - podkreślił trener Rakowa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.