"Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana" - między innymi takich słów użył współwłaściciel Wisły Kraków Jarosław Królewski po ostatnim meczu Wisły z Lechem Poznań, zremisowanym 1:1.
Królewski w ten sposób zaatakował sędziego tego spotkania Tomasza Kwiatkowskiego oraz odpowiedzialnego za VAR Bartosza Frankowskiego za anulowanie prawidłowego gola Josepha Colleya, który dałby Wiśle prowadzenie 2:0 i znacznie zwiększyłby jej szanse na pierwsze zwycięstwo w 2022 roku.
Choć on sam po meczu także miał duże zastrzeżenia do pracy sędziego, trener Wisły Jerzy Brzęczek w TVP Kraków przyznał, że z tak ostrymi słowami, jak te Królewskiego, trzeba bardzo uważać.
- Musimy sobie zdawać sprawę z tego, jak pewne rzeczy funkcjonują. Nie możemy wszystkiego zrzucać na sędziów. Będę chciał o tym porozmawiać ze współwłaścicielami - mówił Brzęczek, cytowany przez Interię.
- Wszyscy, również sędziowie, patrząc na powtórki, zdajemy sobie sprawę z tego, że jednak ta sytuacja nie została do końca pozytywnie oceniona. Będąc w Canal+ na żywo po tym meczu odniosłem się do tego, ale my również nie możemy w jakiś sposób zrzucać tego wszystkiego na sędziów. Musimy przede wszystkim patrzeć na siebie - zaznaczał szkoleniowiec Wisły, który wierzy, że w kolejnych spotkaniach jego drużyny decyzje sędziowskie będą sprawiedliwe.
- Oczywiście, liczymy na to, że oceny poszczególnych sytuacji będą zawsze takie same, a niekiedy niestety nie są - kontynuował Jerzy Brzęczek.
- Porównując bramkę, jaką straciliśmy w meczu z Legią do tej, jaką strzeliliśmy Lechowi, w moim odczuciu były to dwie takie same sytuacje. Tymczasem nastąpiły dwie różne interpretacje. To jest na pewno klucz, to powoduje nasze niezadowolenie, ale podkreślam - przede wszystkim musimy się skoncentrować na naszej grze, na wykorzystywaniu sytuacji, unikaniu błędów. W piłce nożnej te błędy popełniają wszyscy. Oczywiście, jeżeli mamy VAR, to powinno ich być troszeczkę mniej - podsumował były selekcjoner reprezentacji Polski.
Słowa Jerzego Brzęczka względem jednego ze współwłaścicieli Wisły Kraków dowodzą temu, że pozycja Brzęczka w krakowskim klubie jest bardzo mocna, szczególnie w porównaniu do poprzednich szkoleniowców Wisły. Pod wodzą byłego selekcjonera Wisła jednak jeszcze nie wygrała. W czterech meczach ligowych zaliczyła trzy remisy i porażkę, a ponadto w kompromitujący sposób odpadła z Pucharu Polski, przegrywając po karnych z trzecioligową Olimpią Grudziądz.