Polska jest jednym z nielicznych krajów, który wciąż utrzymuje placówkę dyplomatyczną w Kijowie. Podczas gdy inne państwa albo je przeniosły do Lwowa, albo za granicę, w stolicy Ukrainy wciąż przebywa polski ambasador - Bartosz Cichocki.
Ten był gościem porannej rozmowy w radiu RMF FM. Cichocki opowiedział o sytuacji w mieście, które jest najważniejszym celem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Celem, który na razie jest całkowicie poza zasięgiem agresora. Kijów odparł już kilka rosyjskich ataków. Do miasta zmierzał też konwój rosyjskich wojsk, jednak w czwartek brytyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że utknął on około 30 kilometrów od Kijowa i poczynił "niewielki dostrzegalny postęp" w ciągu ostatnich trzech dni.
Najnowsze informacje ws. rosyjskiej inwazji na Ukrainę
- Moja noc minęła bardzo dobrze. Spałem w bezpiecznym miejscu, gdzie niczego nie było słychać - zaczął Cichocki w rozmowie z RMF FM. I dodał: - Nie sądzę, żeby Rosjanie dali radę wejść do Kijowa. Czuję się w Kijowie bardzo bezpiecznie. Wewnątrz bardziej się martwię o weekendowy wynik Legii niż o swoje bezpieczeństwo.
Urodzony w Warszawie Cichocki to zadeklarowany kibic stołecznego klubu. Latem opublikował na Instagramie zdjęcie z meczu Legii z Florą Tallin w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Cichocki przekornie stwierdził, że bardziej martwi się o Legię, bo i jest o co się martwić. Po 22 kolejkach ekstraklasy Legia z 22 punktami na koncie zajmuje 16. miejsce w tabeli, znajdując się w strefie spadkowej. Chociaż zespół Aleksandara Vukovicia ma do rozegrania jeden mecz zaległy, to do bezpiecznej pozycji brakuje jej dwóch punktów.
W poniedziałek o 19:00 legioniści zagrają u siebie ze Śląskiem Wrocław.