Raków Częstochowa zdominował Wisłę Płock od pierwszego gwizdka. Minął kwadrans, a Krzysztof Kamiński, bramkarz gości, miał na liczniku już dwie świetne interwencje. Najpierw zatrzymał Vladislavsa Gutkovskisa w sytuacji sam na sam, a później popisał się paradą po główce Iviego Lopeza. Skapitulował dopiero w 32. minucie, gdy Gutkovskis z bliskiej odległości trafił do bramki po dobrym zagraniu Giannis Papanikolaou.
Tuż po zmianie stron Dominik Furman obejrzał żółtą kartkę za zagranie ręką we własnym polu karnym. Kamiński uratował mu skórę, bo obronił strzał Iviego. W 59. minucie były bramkarz japońskiego Jubilo Iwata musiał jednak wyciągnąć piłkę z siatki. Ale nie miał większych szans na skuteczną interwencję Mateusz Wdowiak główkował, ale po drodze piłka odbiła się od Dusana Lagatora, czym zmyliła Kamińskiego. Później nie oglądaliśmy już żadnej z bramek.
Warto dodać, że przed meczem obie drużyny zademonstrowały solidarność z Ukrainą.
Drużyna Marka Papszuna jest w dobrej formie. W rundzie rewanżowej wygrała trzy z czterech spotkań. Raków jest trzeci i ma 45 punktów, czyli tyle co drugi Lech Poznań, który w sobotę zmierzy się z Pogonią Szczecin - liderem ekstraklasy.
Już 6 marca Raków zmierzy się z Lechem w Poznaniu, a Wisła podejmie Górnika Łęczna, który znajduje się w strefie spadkowej.