Bogusław Leśnodorski w poniedziałek wieczorem był gościem "Legia talk". To pokój na Twitterze założony przez użytkownika Kuba1916 - kibica Legii Warszawa, który na koniec spotkania z Leśnodorskim sam zapytał byłego prezesa i współwłaściciela klubu z Łazienkowskiej, czy teraz wróciłby do Legii. - To znowu jest pytanie z tezą. Poza tym nie jest do mnie, tylko do niego - uśmiechnął się Leśnodorski.
Pytanie "do niego", czyli do Dariusza Mioduskiego. Obecnego prezesa i właściciela Legii, którego temat zdominował poniedziałkowy "Legia Talk", przewijał się praktycznie przez całą rozmowę. - Jakkolwiek to głupio zabrzmi, my nigdy z Darkiem nie byliśmy przyjaciółmi, nawet bliskimi znajomymi. Przez pierwsze trzy lata gadaliśmy w zasadzie tylko na meczach. I to okazjonalnie, bo Darek niespecjalnie się na nich pojawiał. A ja prywatnie nie znałem go w ogóle. Dalej go dobrze nie znam - opowiadał Leśnodorski.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Ale też nieco unikał odpowiedzi na pytania kibiców, którzy prosili go o to, by dał obecnemu prezesowi jakąś radę. - Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Nie mam pojęcia, co mam mu doradzić. Dawno nie było mnie w klubie, wielu z tych ludzi już nie znam. Nawet nie chodzę na mecze i staram się ich nie komentować, by nie wzbudzać dodatkowych emocji. To mi się czasem nie udaje, ale próbuję się tego trzymać - tłumaczył Leśnodorski.
O Mioduskiego i obecną Legię, która jest w potężnym kryzysie - przegrała w tym sezonie 14 z 20 spotkań w ekstraklasie i jest w strefie spadkowej - pytań było jednak dużo. I o przeszłość, ale też o teraźniejszość i o przyszłość. - Jeśli chcesz mieć jutro nagłówek, że Bogusław Leśnodorski pomógłby Dariuszowi Mioduskiemu, to możesz mieć. Ale prawda jest taka, że to nie jest pytanie do mnie. Takie są po prostu realia - stwierdził Leśnodorski.
Leśnodorski dużo o tych realiach mówił już wcześniej. - Mogę teraz opowiedzieć żart? - zapytał w pewnym momencie jednego ze słuchaczy, który był ciekawy, czy były prezes Legii w ogóle utrzymuje jakieś kontakty z Mioduskim. - Jestem jak amerykański rząd: nie negocjuje z terrorystami - zaśmiał się Leśnodorski. - A tak serio: nie gadamy, bo nie mamy o czym. To nie jest tak, że jest między nami jakaś wojna, ale to on jest w Legii. A ja nie będę teraz sam do niego chodził, mówił mu i doradzał: "Darek, zrób to inaczej".
Mioduski i Leśnodorski w styczniu 2014 roku - odkupując od Grupy ITI 100 proc. akcji spółki - stali się nowymi właścicielem Legii Warszawa. Mioduski został większościowym udziałowcem. Posiadał 80 proc. akcji, ale z czasem 20 proc. sprzedał Maciejowi Wandzlowi. W sezonie 2016/17, po awansie Legii do Ligi Mistrzów, między współwłaścicielami doszło do rozłamu i ostatecznie do burzliwego rozstania. Niemal równo pięć lat temu, kiedy Mioduski za ok. 40 mln zł odkupił udziały wspólników i został jedynym właścicielem oraz prezesem klubu.