Trener Aleksandar Vuković nalegał na sprowadzenie Pawła Wszołka na drugą część sezonu Ekstraklasy. Ostatecznie wahadłowy został wypożyczony do końca sezonu z Unionu Berlin. W umowie nie ma jednak zapisanej klauzuli wykupu. - Pawła bardzo cenię jako piłkarza, z którego chętnie zawsze korzystałem. Zawsze będzie miał u mnie wysokie notowania - mówił Vuković na Twitterze w rozmowie z kibicami Legii.
Paweł Wszołek rozmawiał z "Przeglądem Sportowym" przed meczem Legii Warszawa z Wartą Poznań w 21. kolejce Ekstraklasy. 11-krotny reprezentant Polski nie ukrywał, że ostatnie miesiące w Berlinie były dla niego niezwykle trudne. - Robiłem wszystko, co mogłem, tu frustracja by mi nie pomogła. Był to test dla mojej psychiki, ale ten czas mnie nauczył, jak funkcjonować w tak trudnej rzeczywistości. Pojechałem do Unionu nie po to, żeby komuś coś udowadniać - powiedział.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Wszołek zagrał zaledwie jeden mecz w barwach Unionu w trakcie tego sezonu - otrzymał 17 minut w drugiej rundzie Pucharu Niemiec przeciwko Waldhof Mannheim (3:1). Dlaczego nie mógł liczyć na więcej szans od Ursa Fischera? - Dwa razy z nim rozmawiałem, pasowałem do jego koncepcji. Podczas okresu przygotowawczego grałem we wszystkich sparingach i trener wcześniej grał ustawieniem 1-3-5-2 lub 1-3-4-2-1. Problemem było to, że trener później zmienił ustawienie - dodał wahadłowy.
Były piłkarz Sampdorii nie skupia się na tym, jak będzie wyglądać jego przyszłość. - Jestem tu i teraz. Jeśli przyjdzie jakaś obawa, to szybko ją ucinam. Jeśli będę myślał o przyszłości, to nie będę tym Pawłem, który całym sobą może pomóc Legii. Wróciłem do Polski bardzo głodny, ja się raczej nie zmieniłem. Po golu z Zagłębiem poczułem, jakbym był z zespołem bez żadnej przerwy. Dobrze się tu czuje, trener Vuković rozmawia z każdym zawodnikiem i każdy czuje się potrzebny - skwitował Wszołek.