Lech Poznań był liderem po jesieni, a także tuż przed pierwszym gwizdkiem w Krakowie, nawet pomimo rozegrania swoich meczów przez najgroźniejszych rywali. Zespół Macieja Skorży (41 punktów) w niedzielę mógł ponownie mieć cztery punkty przewagi nad drugą Pogonią Szczecin (40) i sześć nad trzecim Rakowem Częstochowa (38). Aby tak się stało, "Kolejorz" musiał pokonać w Krakowie miejscową, dziewiątą w tabeli Cracovię (26), która wydaje się być z kolei zespołem środka tabeli, który w tym sezonie już nie powalczy ani o puchary, ani nie uwikła się w walkę o utrzymanie.
Choć Lech Poznań od początku miał inicjatywę, tak to spotkanie rozpoczęło się zdecydowanie lepiej dla Cracovii. W 18. minucie po rzucie rożnym piłka spadła przed pole karne po nogi Michała Rakoczego, a 20-letni piłkarz gospodarzy uderzeniem po rykoszecie pokonał Filipa Bednarka.
Okazało się jednak, że dla gospodarzy były to miłe złego początki, bo od tego momentu Cracovia została totalnie zdominowana przez lidera ekstraklasy. Korzystny wynik przez kilkanaście minut utrzymywał jej bramkarz Karol Niemczycki, który znakomicie bronił uderzenia Joao Amarala i z rzutu wolnego Pedro Rebocho, a następnie doskonale odbił piłkę po strzale głową Mikaela Ishaka.
W 30. minucie nic już Cracovii nie uratowało, gdy po świetnym podaniu Ishaka Amaral popisał się jeszcze lepszym przyjęciem i wyszedł sam na sam z Niemczyckim, by płaskim strzałem pewnie pokonać golkipera Cracovii i doprowadzić do wyrównania. Jeszcze przed przerwą mocnym uderzeniem z dystansu Niemczyckiego próbował zaskoczyć Jakub Kamiński, ale bramkarz "Pasów" odbił piłkę.
Druga połowa rozpoczęła się od zasłużonego drugiego gola dla gości. Tym razem Amaral dostał piłkę za linię obrony w pole karne i zagrał ją przed bramkę do Jakuba Kamińskiego, który z bliska dopełnił formalności i zapewnił Lechowi prowadzenie.
Co więcej, 20 minut później było już 3:1 dla "Kolejorza", znów za sprawą asysty Mikaela Ishaka i wygranego pojedynku Joao Amarala z Karolem Niemczyckim. Portugalczyk zakończył to spotkanie z dwoma golami i asystą i wydawało się, że zapewnił tym samym swojej drużynie zwycięstwo.
Cracovia się jednak nie poddawała. W 77. minucie po dośrodkowaniu Sergiu Hanki z bliska do siatki trafił rezerwowy Jakub Myszor i gospodarze wrócili do gry o ligowe punkty. Wyrównać mógł bezpośrednio z rzutu rożnego Michal Siplak, ale po jego centrostrzale piłka trafiła w poprzeczkę bramki Bednarka.
"Pasy" przycisnęły lidera i bardzo konsekwentnie dążyły do wyrównania. W 89. minucie trener Jacek Zieliński wpuścił na boisko kolejnego rezerwowego Filipa Balaja i tenże Balaj minutę później wykorzystał centrę Myszora, precyzyjnym strzałem głową doprowadzając do remisu 3:3.
Po znakomitym widowisku Cracovia zremisowała ostatecznie z Lechem Poznań 3:3. To oznacza, że przewaga Lecha nad drugą Pogonią Szczecin wynosi już jedynie dwa punkty. Cracovia z 27 punktami pozostaje na dziewiątym miejscu.