W sobotni wieczór, w tzw. meczu przyjaźni, Lechia Gdańsk walczyła o powrót na podium ekstraklasy. Mierzyła się z dziesiątym Śląskiem Wrocław, który jesień zakończyła w bardzo kiepskim stylu, a do tego w Gdańsku musiał sobie radzić bez najważniejszych zawodników swojej ofensywy - sprzedanego do Hellasu Verona Mateusza Praszelika oraz przede wszystkim Erika Exposito, który lada dzień ma przejść do chińskiego Changchun Yatai.
Lechia była w sobotni wieczór zespołem wyraźnie lepszym i odniosła zasłużone zwycięstwo. Oba gole strzeliła po stałym fragmencie gry. W 22. minucie po wrzutce z rzutu rożnego Rafała Pietrzaka piłkę zgrał Mario Maloca, a do siatki szczupakiem wbił ją Jakub Kałuziński.
Drugi cios zespół z Gdańska zadał w 57. minucie, gdy po centrze z rzutu wolnego Ilkaya Durmusa piłkę z bliska do siatki wpakował Michał Nalepa.
Takim zasłużonym wynikiem zakończyło się to spotkanie, choć Śląsk też miał swoje szanse w drugiej połowie. W najlepszej z nich Caye Quintana trafił w słupek. Ponadto Dusana Kuciaka nie potrafili także pokonać Marcel Zylla oraz Dennis Jastrzembski.
Gole Kałuzińskiego i Nalepy oznaczają, że w pierwszej kolejce ekstraklasy w 2022 roku aż 13 z 14 bramek strzelili dotąd Polacy. Jedynym piłkarzem z zagranicy, który trafił do siatki, jest Wahan Biczachczian z Pogoni Szczecin.
Lechia Gdańsk z 36 punktami na koncie przynajmniej do niedzieli wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli ekstraklasy. Śląsk Wrocław z 24 punktami pozostaje dziesiąty.