Przyszłość Mahira Emrelego w Legii jawi się jako przesądzona. Przed kilkoma dniami przekazano, że piłkarz chce rozwiązać kontrakt z klubem i nie poleci na zgrupowanie do Dubaju. Według władz Legii Azer złamał w ten sposób zasady obowiązującego kontraktu. Piłkarz nie zamierza jednak zmienić zdania, a w mediach pojawiły się informacje o tym, że zainteresowane są nim tureccy potentaci.
Sporo detali na temat sytuacji piłkarza wyjawił jego prawnik Anil Dicner, który zdradził, że zawodnik nie przyjechał do klubu, ponieważ byłoby to ryzykowne dla jego życia. - Myśleli, że szukamy innego klubu i dlatego Mahir nie chce trenować w Legii. W prasie krążą różne wiadomości. Mahir nie negocjuje jednak z żadnym klubem. Nadal jest zawodnikiem Legii i nie spotka się z żadną drużyną, dopóki umowa nie zostanie obustronnie lub jednostronnie rozwiązana. Powiedzieliśmy Legii, że chcemy rozwiązać ten problem za obopólną zgodą. Poinformowaliśmy klub, że możemy jednostronnie rozwiązać umowę i posiadamy niezbędne dokumenty. Pierwsza to opinia lekarza uzyskana w Polsce w sprawie pobicia, a druga to opinia psychologa uzyskana w Turcji, według której zawodnik nie będzie mógł skoncentrować się na piłce nożnej i nie wróci do Polski. Najważniejsze, żeby to udowodnić - powiedział w rozmowie z report.az.
Dincer podsyca jednak atmosferę wokół sporu, oskarżając Legię oraz policję o to, że nie dopełniły obowiązków podczas ataku chuliganów na autobus z piłkarzami Legii. - Zadałem klubowi pytanie: jak można było zatrzymać autobus eskortowany przez policję? Policja ma przecież broń i może temu zapobiec. Ale nic nie zrobiono, tylko patrzono. Po drugie, kto otworzył drzwi autobusu? Kibice z łatwością mogli do niego wejść i uderzyć piłkarzy. Poza tym Mahir siedział na miejscu nr 16, czyli z tyłu. Dlaczego kibice nic nie zrobili zawodnikom będącym w pierwszych rzędach, tylko uderzyli siedzących dalej Emrelego i Luquinhasa? I dlaczego zaatakowali dwóch obcokrajowców, a niczego nie zrobili polskim piłkarzom? Co by się stało, gdyby weszli z nożem? - stwierdził.
W rozmowie pojawiła się także hipoteza, że klubowi mógł być na rękę incydent, do którego doszło po meczu z Wisłą Płock. - Nie mamy w tym zakresie konkretnych dowodów. Ale bieg wydarzeń daje podstawy, by tak sądzić. Policja mówi, że jej tam nie było, klub twierdzi zupełnie co innego. Obie strony obwiniają się. [...] Niestety myślę też, że ta akcja była zorganizowana przez klub. Czemu? Historia Legii jest mroczna. Kibice wyjeżdżają do Holandii i atakują fanów Ajaksu, ranią angielską policję podczas meczu z Leicester. Poza tym wchodzą na teren klubu i atakują asystenta trenera oraz zawodników. To nie pierwszy raz. Taki system został ustanowiony między klubem a kibicami. Ktoś musi dać dobrą lekcję kierownictwu Legii. Nikt z klubu nie odezwał się od ostatniego incydentu. To właśnie najbardziej wpływa na Mahira. Mówi, że dał z siebie wszystko, jest najlepszym zawodnikiem drużyny, ale nikt nie zareagował w autobusie podczas incydentu. Wymaga tego również odwaga, męskość, duch zespołowy - skomentował.
Te słowa to jednak nie koniec teorii Dicnera, według którego atak mógł mieć także podłoże rasistowskie. - Moim zdaniem, powodem jest niedawny wzrost rasizmu w Polsce. Obaj zaatakowani są obcokrajowcami. Może jest jakaś niechęć lub ukryty powód - stwierdził.
W odpowiedzi na to dziennikarz zapytał się, czy może chodzić o ormiańską prowokację (Azerbejdżan oraz Armenia pozostają od lat w konflikcie - przyp. red.). - Może tak być, ale nie jestem pewien na 100 procent. Pewną rolę może również odegrać narastający rasizm przeciwko obcokrajowcom w Europie. Może stało się to dlatego, że jest muzułmaninem - odpowiedział.
Według prawnika zawodnika sprawa może zostać wyjaśniona jeszcze w tym tygodniu. Wszystko będzie zależało od tego, czy umowa zostanie rozwiązana czy nie. - Nadal zamierzamy rozwiązać ten problem w drodze wzajemnego porozumienia z klubem. Chciałbym, żeby Legia nas przeprosiła i stanęła za zawodnikiem. Albo zgodziłby się rozwiązać umowę na nasze pierwsze żądanie. Powrót Mahira do Polski nie jest obecnie przedmiotem dyskusji - zaznaczył i dodał, że nie ma możliwości, aby piłkarz do lata pozostał bez klubu.