Szok w Warszawie! Legia znowu na kolanach. Beniaminek demoluje mistrza Polski

Artur Boruc był wściekły na Mateusza Wieteskę. Wściekli też byli kibice na wszystkich piłkarzy Legii Warszawa, którzy w niedzielę przegrali 0:3 z Radomiakiem Radom. To 13. ligowa porażka mistrzów Polski w tym sezonie. I ostatnia w tym roku - Legia zimę spędzi na przedostatnim miejscu w tabeli w strefie spadkowej.

- To moment, w którym ta drużyna potrzebuje dużo więcej niż jednego zwycięstwa, aby poprawić sobie humory. Ale od czegoś trzeba było zacząć. Ta wygrana była nam potrzebna jak tlen - mówił w środę Aleksandar Vuković, który po 448 dniach wrócił do trenowania Legii Warszawa. I to wrócił z przytupem, bo mistrz Polski w środę wygrał zaległy mecz z Zagłębiem aż 4:0.

Zobacz wideo Legenda Legii jednoznacznie: Jest winny chaosu. "To nie jest katastrofa. To skandal"

Vuković od razu jednak zaznaczał, że w niedzielę jego zespół czeka dużo trudniejsze zadanie, bo do Warszawy przyjedzie Radomiak Radom. Beniaminek, ale też rewelacja tego sezonu. Drużyna Dariusza Banasika, która nie przegrała 10 spotkań z rzędu. - Wychodzimy odważnie, nie mamy się czego obawiać. Więcej mamy do zyskania niż do stracenia. To będzie dobre widowisko - zapewniał przed meczem trener Radomiaka.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

I faktycznie. Beniaminek zaczął dobrze. Już w pierwszej akcji oddał strzał. Konkretnie Maurides. To on zmusił Artura Boruca do interwencji, a po chwili po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego bardzo dobrą okazję zmarnował też Dawid Abramowicz.

Boruc bronił i się wściekał

I to byłoby na tyle. Aż do końcówki pierwszej połowy, kiedy najpierw strzał Rafaela Lopesa w 43. minucie obronił Filip Majchrowicz. A później do przerwy już strzelał tylko Radomiak. I pewnie prowadziłby wyżej niż 1:0, gdyby nie Boruc, który zaliczał fantastyczne interwencje. A przy tym denerwował się na obrońców. Najbardziej na Mateusza Wieteskę, bo to on w doliczonym czasie do pierwszej połowy - w dużym zamieszaniu w polu karnym - skierował piłkę do własnej bramki.

Vuković reagował. Na drugą połowę wpuścił napastnika za skrzydłowego (Szymona Włodarczyka za Lirima Kastratiego). Zmiana wniosła niewiele. A frustracja na trybunach rosła, bo o ile w pierwszej połowie kibice obrażali właściciela Dariusza Mioduskiego, o tyle od początku drugiej połowy dostawało się już przede wszystkim piłkarzom. "Legia grać, k**a mać!" - krzyczano z trybun.

Legia spędzi zimę w strefie spadkowej

I Legia nawet próbowała grać w piłkę, ale to Radomiak strzelił drugiego gola. W 64. minucie Filipe Nascimento dośrodkował w pole karne, gdzie Maurides wygrał walkę z Mateuszem Hołownią i oddał strzał głową - piłka przeleciała między nogami Boruca. To nie był ostatni gol w tym meczu, bo w 87. minucie sędzia podyktował jeszcze rzut karny po faulu Bartłomieja Ciepieli na Nascimento, choć początkowo pokazał żółtą kartkę piłkarzowi Radomiaka za próbę wymuszenia. Jedenastkę wykorzystał Karol Angielski.

To był ostatni mecz ekstraklasy w tym roku. Legia przerwę zimową spędzi na 17. miejscu w strefie spadkowej. Po przerwie, która potrwa do pierwszego weekendu lutego, zagra na wyjeździe z Zagłębiem. A Radomiak, który dzięki niedzielnej wygranej awansował na czwarte miejsce w tabeli, podejmie wtedy Wisłę Płock.

Więcej o:
Copyright © Agora SA