Zarówno Wisła Płock, jak i Lechia Gdańsk to pozytywne zaskoczenia rundy jesiennej. Zespół Maciej Bartoszka miał walczyć o utrzymanie, ale dzięki fenomenalnej grze u siebie (siedem zwycięstw i dwa remisy) zajmuje miejsce w górnej połowie w tabeli. Gdańszczanie natomiast niespodziewanie włączyli się do walki o mistrzostwo Polski.
Piątkowe spotkanie zapowiadało się bardzo interesująco, bo Lechia musiał wygrać, aby przez przerwą zimową zniwelować pięciopunktową stratę do liderującego Lecha. Mecz rozpoczął się dla nich fatalnie, bo już w trzeciej minucie Wisła wyszła na prowadzenie po fenomenalnym uderzeniu Damiana Rasaka. Gospodarze krótko rozegrali stały fragment gry, piłka trafiła do wyżej wspomnianego piłkarza, który nie zastanawiał się, tylko huknął z 35 metrów. Dusan Kuciak rzucił się do lecącej w okienko bramki piłki, ale okazał się bezradny. - Nie wiem, jak skomentować ten strzał... Stadiony świata, to jest chyba nagroda za decyzję - podsumował pięknego gola komentujący ten mecz Michał Żewłakow.
To drugie trafienie 25-letniego defensywnego pomocnika w tym sezonie. Rasak trafił także w przegranym 2:3 meczu z Górnikiem Łęczna. Tym razem jego trafienie może przynieść także korzyści zespołowi w postaci trzech punktów, gdyż Wisła Płock na razie prowadzi 1:0.
Na razie ostatnia rozgrywana w tym roku kolejka nie rozczarowuje. W pierwszym meczu Wisła Kraków wygrał 3:0 z Bruk-Bet Termalicą, a fenomenalnym golem popisał się Aschraf El Mahdioui. Trudno stwierdzić, które trafienie jest ładniejsze, a to dopiero początek tej serii gier.