Na trybunach protest kibiców Legii. "Mioduski, wypie*****j" zamiast dopingu

Konrad Ferszter
Chociaż Legia Warszawa zagrała najlepszy mecz w ekstraklasie jesienią, pokonała Zagłębie Lubin 4:0 i opuściła strefę spadkową, to jej kibice kolejny raz dali wyraz wściekłości na to, co dzieje się w klubie. Pierwszy mecz czwartej kadencji Aleksandara Vukovicia minął pod znakiem obiecującej gry drużyny, ale też ostrego protestu jej kibiców.

Wychodzących na rozgrzewkę bramkarzy - Artura Boruca, Cezarego Misztę i Kacpra Tobiasza - powitały nieśmiałe brawa grupki zgromadzonych na stadionie kibiców i śpiewy dzieci z trybuny południowej, które skandowały ich nazwiska. Kiedy kilka minut później na boisku pojawiła się reszta drużyny Aleksandara Vukovicia już tak miło nie było. "K***a mać, Legia grać" - skandowali kibice zgromadzeni na leniwie zapełniającej się "żylecie". Wyjściu piłkarzy towarzyszyły też gwizdy.

Zobacz wideo FIS urządził polowanie na polskich skoczków. Trenerzy łapią się za głowę [SPORT.PL LIVE #1]

Była to tylko zapowiedź tego, co w środowy wieczór działo się na stadionie przy Łazienkowskiej. Stadionie, który nie wypełnił się nawet w połowie. Niska frekwencja i atmosfera na stadionie najlepiej oddały fatalne nastroje, jakie od dłuższego czasu panują wokół klubu. Nastroje, które potężnie nasiliły się w ostatnich dniach.

"Mioduski wy*******aj"

Chociaż przed meczem kibice Legii odśpiewali "Sen o Warszawie" i "Mistrzem Polski jest Legia", to w pierwszej połowie dopingu na stadionie nie było. Były za to wulgarne okrzyki i szydera. Już chwilę po tym, jak zawodnicy Zagłębia rozpoczęli spotkanie, "Żyleta" ponownie i nie ostatni raz w tej połowie ryknęła "k***a mać, Legia grać". Dwie minuty później kilka dokładnych podań piłkarzy Vukovicia było fetowane ironicznym "ole".

Przed przerwą przy Łazienkowskiej najgłośniej zrobiło się w 6. minucie. To wtedy na stadionowym telebimie pokazano zasiadającego w loży właściciela i prezesa klubu, Dariusza Mioduskiego. Na jego obecność kibice zareagowali głośnymi gwiazdami, a na "Żylecie" skandowano "Mioduski! Co? Wy*******aj". Na tym "doping" przed przerwą się skończył.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

To właśnie we właściciela i prezesa Legii wymierzony był środowy protest kibiców. Fani domagają się zmian we władzach klubu oraz dymisji dyrektora sportowego - Radosława Kucharskiego. W poniedziałek w nocy grupa kibiców sfotografowała się pod stadionem z transparentem "Mioduski wy*******aj".

We wtorek transparent ten zawisł też na wiadukcie obok stadionu Legii. Tego samego dnia "Nieznani Sprawcy", czyli grupa ultras kibiców Legii, opublikowali krótki post, w którym zaapelowali: "Dariuszu Mioduski, przestań być prezesem Legii Warszawa".

W poście znalazło się zdjęcie oprawy, jaką kibice Legii zaprezentowali w trakcie zeszłorocznego, przegranego Superpucharu Polski z Cracovią. Wtedy kibice także domagali się zmian we władzach klubu. Środowa atmosfera do złudzenia przypominała to, co przy Łazienkowskiej działo się kilka lat temu, gdy skonfliktowani z poprzednimi właścicielami kibice na każdym meczu wykrzykiwali "ITI, sp******aj". 

Winien nie tylko Mioduski

Chociaż w drugiej połowie "żyleta" zaczęła doping dla drużyny Vukovicia, to i tak motywem przewodnim były wulgaryzmy w kierunku Mioduskiego. "On jest temu winien, wy*******ać stąd powinien", "Hej Mioduski, co zrobiłeś? Legię nam ro**********eś", "Mioduski won" - to tylko część przyśpiewek, jakie popłynęły z "żylety" po przerwie.

Ale w środowy wieczór oberwało się nie tylko Mioduskiemu, ale też jego doradcy - Tomaszowi Zahorskiemu - i dyrektorowi sportowemu Legii, Radosławowi Kucharskiemu. "Są na loży amatorzy", "Hej Mioduski, co zrobiłeś? Ty ich wszystkich zatrudniłeś", "Miodek powiedz nam dlaczego, zatrudniłeś Kucharskiego?" - śpiewali kibice.

To już drugi w tym sezonie mecz przy Łazienkowskiej, kiedy kibice Legii w niewybrednych słowach zażądali zmian w klubie. Niemal identycznie było 31 października, gdy mistrzowie Polski przegrali u siebie z Pogonią Szczecin 0:2. Wtedy oberwało się też beznadziejnie grającym piłkarzom.

W środę było inaczej. W końcu. Piłkarzy wreszcie pożegnały zasłużone brawa. Zasłużone, bo Legia wreszcie zagrała na dobrym poziomie, wygrała wysoko i opuściła strefę spadkową. W obecnej sytuacji, w jakiej znalazł się klub i zespół Vukovicia, to naprawdę wiele. Światełko w tunelu, którego przy Łazienkowskiej dawno nie było widać. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA