Do bulwersującej sytuacji doszło po niedzielnej porażce Legii z Wisłą Płock. Kibice mieli zatrzymać wracający autokar, wejść do niego i uderzyć kilku piłkarzy w twarz. Jednym z tych, którzy najbardziej ucierpieli był Luquinhas. Wiadomo, że Brazylijczyka nie zobaczymy w środowym meczu z Zagłębiem Lubin.
Do głośnej sprawy odniósł się agent Luquinhasa. - W mojej opinii to, co się wydarzyło, jest absolutnie nie do przyjęcia. Przecież niedawno mieliśmy do czynienia z czymś podobnym w Sportingu. Takie zachowania muszą być potępione ze stuprocentową stanowczością! - przyznał w rozmowie z WP Sportowe Fakty menedżer piłkarza.
Agent przyznał, że kluczowy zawodnik "Wojskowych" mocno przeżył niedzielne zajście. - Jest wystraszony, nieufny, bardzo zasmucony tym, co się stało - opisuje Torrao. Dodaje jednak, że Luquinhas docenia starania władz klubu. - Wszyscy w klubie, od sztabu szkoleniowego po innych pracowników, starają się wesprzeć Luquinhasa. To bardzo ważne w tym momencie - mówi agent.
W ostatnich dniach mówiło się o tym, że poszkodowani piłkarze będą chcieli zerwać kontakt z Legią. Agent Brazylijczyka nie chciał jednak jednoznacznie skomentować sprawy. - Jest za wcześnie, aby cokolwiek powiedzieć na ten temat - uciął. A kontrakt Luquinhasa obowiązuje do 2024 roku.
W kwestii odejścia poszkodowanych piłkarzy poruszany był temat także Mahira Emrelego, napastnika, który również oberwał od kibiców. Azer w niedzielę był nawet w szpitalu, aby sprawdzić, czy nie doznał urazu mózgu. Skończyło się jednak na guzie i bólu głowy. Wiadomo jednak, że Emerli również nie pojawi się w składzie na Zagłębie. Mecz startuje o 20:30.