Policja reaguje ws. ataku na piłkarzy Legii. "Opieramy się na faktach"

Bartłomiej Kubiak
- Policjanci sami zaobserwowali sytuację i podjęli interwencję w Książenicach, ale na tę chwilę wciąż aktualny jest tweet, który wysłaliśmy w niedzielę wieczorem. Nie mamy ani żadnego sygnału, ani zgłoszenia, które potwierdzałoby naruszenie nietykalności - mówi Sport.pl rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak.

"O 19:45 w Książenicach pod ośrodkiem Legii zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, które uniemożliwiły wjazd na teren ośrodka autokaru z piłkarzami. Na widok policjantów KSP osoby się rozbiegły. Na tę chwilę brak jest informacji wskazujących na użycie siły wobec piłkarzy".

Zobacz wideo Legenda Legii jednoznacznie: Jest winny chaosu. "To nie jest katastrofa. To skandal"

To tweet, który w niedzielę wieczorem pojawił się na oficjalnym profilu stołecznej policji na Twitterze. Został opublikowany po tym, jak Sebastian Staszewski z Interii jako pierwszy poinformował, że grupa chuliganów pojechała za autokarem z piłkarzami Legii, którzy wracali z przegranego meczu z Wisłą Płock (0:1). Chwilę później grupa weszła do autokaru i wymierzyła graczom "sprawiedliwość". Kilku z nich poważnie ucierpiało.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Według informacji Sport.pl chuligani czekali z zasadzką na trasie, a przed ośrodkiem Legia Training Center w Książenicach osobno zebrała się grupa kilkudziesięciu kibiców. W centrum treningowym była też policja, ale do ataku miało dojść wcześniej. Bandyci mieli wybiec z lasu i dostać się do autobusu, gdzie krzyczeli, przeklinali i domagali się większego zaangażowania. Z naszych informacji wynika, że ucierpieli m.in. Mahir Emreli, ale też Luquinhas, czyli jeden z nielicznych zawodników, do którego w ostatnich tygodniach można mieć najmniej zastrzeżeń.

Policja jak na razie nie potwierdza informacji o pobiciu i zaprzecza, że została wezwana przez Legię. - Policjanci sami zaobserwowali sytuację i podjęli interwencję. W momencie, kiedy podjechali pod ośrodek w Książenicach, osoby się rozeszły i na tym interwencję zakończono. Oprócz tego nic więcej nie stwierdzono - mówi nam rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak, z którym rozmawiamy w poniedziałek przed południem.

Legia nadal nie wydała żadnego komunikatu

Marczak dodaje, że cały czas informacje weryfikuje policja z Grodziska Mazowieckiego. - Na tę chwilę wciąż aktualny jest tweet, który został wysłany w niedzielę wieczorem. Nie mamy ani żadnego sygnału, ani żadnego zgłoszenia, które by potwierdzało, że doszło do naruszenia nietykalności - przyznaje Marczak.

Nie potwierdza tego też Legia, która wciąż nie wydała żadnego oficjalnego komunikatu, choć kilka źródeł w klubie utrzymuje, że kilku piłkarzy zostało zaatakowanych fizycznie przez chuliganów.

- Pamiętajmy, że w przypadku policji opieramy się na zawiadomieniach, zgłoszeniach i faktach, a nie na informacjach, które krążą w przestrzeni prasowej. Oczywiście: weryfikujemy je, ale na tę chwilę nie mamy nic, co by potwierdzało, że doszło do takiego zdarzenia. A w przypadku przestępstw czy wykroczeń musimy mieć zgłoszenia, dokumenty czy skargi, by podjąć czynności. Niezbędna jest chociażby aktywność ze strony ewentualnych pokrzywdzonych, a na tę chwilę powtarzam: nie mamy żadnych materiałów, że doszło do naruszenia nietykalności - kończy Marczak.

Cztery lata temu doszło do podobnego incydentu

To nie pierwszy raz, kiedy piłkarze Legii mieli zostać pobici. Do podobnej sytuacji doszło cztery lata temu. W październiku 2017 roku po porażce 0:3 z Lechem w Poznaniu. Wtedy do zdarzenia doszło na klubowym parkingu w Warszawie, gdzie na autokar z piłkarzami Legii czekała grupa około 50 osób, które miały rzucić się na zawodników.

Według relacji "Przeglądu Sportowego" sytuacja wtedy wyglądała następująco: "Pseudokibice rzucili się na piłkarzy, uderzając głównie w tył głowy, z "liścia" w twarz. Tak, by czuli się upokorzeni, ale nie odnieśli większych obrażeń. Oberwał nawet asystent trenera Aleksandar Vuković. Bez szwanku wyszedł za to ówczesny pierwszy szkoleniowiec Legii Romeo Jozak, który stał z boku i wszystkiemu się przyglądał".

Legia wtedy po kilkunastu godzinach wydała komunikat, że nie będzie tolerować "przekraczania granic", a na "podstawie wyciągniętych wniosków podejmie wszelkie możliwe działania, aby zapewnić zawodnikom i wszystkim pracownikom klubu pełne bezpieczeństwo". Ale też nie zawiadomiła policji. - Nie otrzymaliśmy od nikogo oficjalnego zgłoszenia - mówiła wówczas "Wyborczej" Ewa Sitkiewicz z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

"Sport.pl Live" - Nowy program Sport.pl startuje już w poniedziałek!

W poniedziałek, 13 grudnia o godz. 20:00 zadebiutuje nowy program wideo premium – "Sport.pl Live". Będzie go można oglądać co tydzień na stronach głównych Gazeta.pl i Sport.pl, a także na platformie YouTube i Twitchu Sport.pl. W pierwszym odcinku głównym tematem będzie forma polskich skoczków narciarskich i rewolucyjna zmiana w sprzęcie, z której korzystają już nasi rywale. Naszym gościem będzie m.in Apoloniusz Tajner (prezes PZN). Więcej informacji dostępne tutaj:

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.