Kilka dni temu Bartłomiej Kubiak na Sport.pl informował o tym, że Legia zamierza rozbić bank, aby sprowadzić do klubu Marka Papszuna. Aktualny szkoleniowiec Rakowa Częstochowa miałby zarabiać w zespole mistrzów Polski około 220-250 tys. zł miesięcznie, czyli około 3 miliony złotych rocznie. Jeśli okazałoby się to prawdą, byłby to rekordowy kontrakt dla trenera w polskiej lidze.
W obliczu krytycznej formy zespołu po zmianie Czesława Michniewicza na Marka Gołębiewskiego pojawiało się coraz więcej głosów, że Papszun, który jest już ponoć dogadany z Legią, miałby trafić do klubu już zimą. I to mimo deklaracji władz klubowych, że do końca lata z klubem pracować będzie aktualny trener tymczasowy.
Interia poinformowała jednak, że taki układ wydaje się coraz mniej realny, gdyż Legia nie zamierza już negocjować z Rakowem w tej sprawie. Zresztą zarówno właściciel Rakowa Michał Świerczewski, jak i prezes Wojciech Cygan jednoznacznie deklarowali, że nikt ze stolicy nie kontaktował się z nimi ws. Papszuna, a obecny szkoleniowiec będzie pracować z klubem do końca kontraktu, czyli zakończenia sezonu 2021/2022.
Według doniesień Sebastiana Staszewskiego wcześniejsze przyjście Papszuna jest możliwe tylko w przypadku, gdyby on sam dogadał się z właścicielem Rakowa Michałem Świerczewskim. Jeśli nie doszliby do porozumienia, Legia poczeka na nowego szkoleniowca do lata.
Taki plan dość ostro skrytykował Zbigniew Boniek. "Chory układ" - skwitował krótko na Twitterze były prezes PZPN. Boniek nie wyjaśnił jednak, co dokładnie miał na myśli.
Na razie nic nie wskazuje na to, że sprawa przyszłości Marka Papszuna nie wyjaśni się w najbliższej przyszłości. Atmosfera nie pewności nie pomaga obu klubom, które znajdują się w diametralnie różnych sytuacjach. Walczący o mistrzostwo Polski Raków Częstochowa w najbliższej kolejce zagra z Lechią Gdańska, natomiast Legię czeka mecz z Cracovią. Dzięki zwycięstwu zespół może wyjść ze strefy spadkowej.