"Żona powiedziała mi: Pazdi, co ty k***a zrobiłeś?". Pazdan przebierał w ofertach. "Było ich na oko 30"

Szaleństwo na Michała Pazdana przed pięcioma laty sprawiło, że piłkarz nie mógł się odciąć od ofert reklamowych i milionów złotych oferowanych przez firmy. - Moja żona powiedziała mi: "Pazdi, co ty kur... zrobiłeś?" - opowiadał obrońca Jagiellonii Białystok.

- Szaleństwo zaczęło się po meczu z Niemcami. Moja żona powiedziała mi: "Pazdi, co ty kur... zrobiłeś?". Myśmy wtedy żyli w bańce, ja chciałem się od tego wszystkiego odciąć. Słyszałem, co się dzieje w Polsce, to był początek boomu na reprezentację - zaczął Michał Pazdan w rozmowie z Interią Sport. Podczas Euro 2016 reprezentacja Polski zagrała z Niemcami na remis, co dało jej ważny punkt w fazie grupowej turnieju.

Zobacz wideo Tak Lewandowski rozpoczął kampanię o kolejną Złotą Piłkę. "To jest gra o coś więcej"

Piłkarze prowadzeni ówcześnie przez Adama Nawałkę awansowali do fazy pucharowej mistrzostw Europy, jednak nie udało się dotrzeć do najlepszej czwórki. Biało-czerwoni odpadli z grupy w ćwierćfinale, przegrywając po rzutach karnych z Portugalią 1:1 (3:5). Nasi przeciwnicy sięgnęli potem po tytuł mistrzów kontynentu. 

Michał Pazdan gwiazdą dzięki Euro 2016. "Było tego za dużo na tak krótki okres"

Michał Pazdan był jedną z gwiazd reprezentacji Polski. Bardzo szybko znalazł się na ustach dziennikarzy i kibiców, choć jak sam przyznał, nie odczuwał tego we Francji. - We Francji tak tego nie czułem, ale po powrocie do kraju dało się wyczuć, że to coś więcej niż piłka. Stałem się osobą publiczną, która rozliczana jest na każdym kroku - dodał obrońca. 

Popularność Pazdana sprawiła, że mógł sobie wybierać firmy, z którymi chciał nawiązać współpracę. Dziennik wylicza, że w tamtym okresie tego otrzymał on około 30 ofert reklamowych. Niektóre były tak skonstruowane, że piłkarz nie musiał nic robić. - Finansowo najlepsza była Rexona. Miałem też Ubera, Media Expert. Były takie historie, że ktoś chciał, abym przyjechał na casting i tylko za to miałem dostać pieniądze. Nie musiałem się na nic zgodzić, wystarczyło, żebym przyjechał i coś nagrał. W kontrakcie miałem taki zapis, że jak się nie zgodzę, to nic się nie stanie. Ale w tamtym okresie graliśmy co trzy dni. Nie byłem do tego przyzwyczajony i trudno było mi połączyć piłkę i świat zewnętrzny. Było tego za dużo na tak krótki okres - tłumaczył 34-letni zawodnik.

Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl

Historia Michała Pazdana pokazuje, że wystarczy zagrać kilka dobrych meczów na arenie międzynarodowej, aby wzbudzić nie tylko zainteresowanie reklamodawców, ale także innych klubów. Ówcześnie 29-letni obrońca otrzymał ofertę z Besiktasu Stambuł. Legia Warszawa mogłaby na tej transakcji zarobić nawet 3 miliony euro. Polak nie zgodził się jednak na taki ruch i pozostał w klubie.

W 2019 roku dopiero opuścił Legię i dołączył do Ankaragucu. Występował w nim do 2021 roku. W lipcu wrócił do swojego starego klubu Jagiellonii Białystok. W obecnym sezonie zagrał w 12 na 16 spotkań. Kontrakt 34-latka obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.