Niedziela w ekstraklasie upłynęła przede wszystkim pod znakiem szlagieru, czyli meczu Górnika Zabrze z Legią Warszawa. Gospodarze prowadzili do przerwy 2:0, a swojego pierwszego gola w ekstraklasie zdobył Lukas Podolski. Goście nie złożyli broni i w ciągu 90 sekund w drugiej połowie wyrównali. Końcówka meczu była szalona. Najpierw w 90. minucie do bramki Legii trafił Krzysztof Kubica, ale ten gol został anulowany przez VAR. Wydawało się, że będzie to ostatni akord tego spotkania, ale ten sam zawodnik w 96. minucie ponownie pokonał Cezarego Misztę i siódma z rzędu porażka Legii Warszawa stała się faktem.
Spotkanie obfitowało więc w wiele emocji, bramek, zwrotów akcji, ale niestety nie zabrakło też kontrowersji sędziowskich. Były sędzia ekstraklasowy Marcin Borski skrytykował prowadzącego spotkanie Sylwestrzaka. Jeszcze mocniej dostało się też sędziom pracującym w wozie VAR.
- Niestety dla Sylwestrzaka tempo za szybkie. Przeoczone faule na Mladenovicu i na Luquinhasie. 2 grube błędy. Gdzie VAR? – pisał Borski jeszcze w trakcie meczu.
Jego zdaniem nie popisali się również sędziowie VAR - Tomasz Musiał i Konrad Sapela. Ci mieli trochę roboty, bo sprawdzali słuszność kilku goli. Dwa z nich - Mahira Emrelego i Krzysztofa Kubicy - zostały anulowane. Zdaniem Borskiego VAR nie wywiązał się ze swojego zadania dobrze, bo analizy trwały długo, ale przede wszystkim, tak jak wspomniał wcześniej, arbitrom umknęły inne sytuacje. Jak chociażby ta, w której Mladenović został trafiony ręką przez rywala, po czym padł drugi gol dla zabrzan.
Czy Filip Mladenović był faulowany przed bramką dla Górnika? Canal+Sport
- Praca VAR dziś to kompletne nieporozumienie. Przeoczony ewidentny faul w polu karnym oraz faul przed golem a potem za to "całe wieki" trwające sprawdzanie dość oczywistego spalonego. WTF? Covid czy rotawirus ich dopadł? – grzmiał Borski.
Były sędzia uważa też, że Legii Warszawa należał się rzut karny. W 42. minucie, przy wyniku 2:0 dla Górnika, w obrębie "szesnastki" Wiśniewski kopnął w kolano Luquinhasa, a Brazylijczyk się wywrócił. Eksperci są w tej sytuacji podzieleni. - Od takich rzeczy jest VAR. Sędzia przy tak dynamicznej grze może to przeoczyć, ale korkami w kolano to musi być przewinienie. Nie można się zasłaniać, że "lekki kontakt" czy "dodał od siebie". Absurdalne tłumaczenia – przekonuje Borski.
Z kolei Adam Lyczmański w Canal+Sport wskazywał, że Luquinhas dużo dodał od siebie za dużo i próbował za wszelką cenę przekonać sędziego, że był faulowany, mimo że kontakt, jeśli był, to minimalny.
Legia Warszawa znajduje się niemal na samym dnie tabeli. Zajmuje przedostatnie, 17. miejsce i ma tyle samo punktów co ostatni Górnik Łęczna. Do liderującego Lecha mistrzowie Polski tracą aż 23 punkty!