- Zrobili to! Ależ to zostało wymierzone - zachwycał się komentator Canal+ strzałem Serafina Szoty tuż pod poprzeczkę. To był już doliczony czas do pierwszej połowy i gol na 1:1 dla Wisły Kraków, która od 9. minuty w Białymstoku grała w dziesiątkę, kiedy z boiska za faul na Bartoszu Bidzie wyleciał Michal Frydrych.
Adrian Gula musiał zareagować. Już w 12. minucie ściągnął ofensywnego pomocnika Yawa Yeboaha i wpuścił obrońcę Serafina Szotę. Yeobah na początku jakby nie dowierzał, że to on musi zejść z boiska. I choć przy linii został od razu wyściskany przez trenera, był wściekły. A swoją wściekłość wyładował na butelce, która stała przy ławce rezerwowych.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
Jagiellonia praktycznie od początku miała przewagę piłkarza. I choć tworzyła sytuacje, oddawała strzały (pięć celnych do przerwy), długo nie mogła pokonać Mikołaja Biegańskiego. Zrobił to dopiero Błażej Augustyn - w 41. minucie, kiedy pokonał bramkarza Wisły potężną główką z bliskiej odległości po rozegraniu rzutu rożnego.
Pierwsza połowa była na remis, ale druga już z wyraźnym wskazaniem na Jagiellonię, która ostatecznie wygrała 3:1 i przełamała serię czterech meczów bez zwycięstwa. Po przerwie przewaga drużyny Ireneusza Mamrota była już bezdyskusyjna. Najpierw w 59. minucie dla Jagiellonii trafił Tomas Prikryl, a na sam koniec - w 87. minucie - piękną bramkę strzałem ze skraju pola karnego zdobył rezerwowy Michał Żyro.
Jagiellonia, która w następnej kolejce zagra na wyjeździe z Legią (28 listopada, 17.30), dzięki sobotniemu zwycięstwu awansowała na siódme miejsce w tabeli. Wisła jest 13. - podejmie teraz Radomiaka Radom (26 listopada, 20.30).