Po szóstej ligowej porażce z rzędu Legia Warszawa spadła na przedostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Sytuacja trenera Marka Gołębiewskiego wciąż nie jest jasna. Poprowadził on Legię w czterech meczach (wygrał ze Świtem Skolwin w Pucharze Polski, a przegrał spotkania z Pogonią Szczecin, SSC Napoli oraz Stalą Mielec), a prawdopodobnie pozostanie trenerem do końca roku kalendarzowego.
Jednym z polskich trenerów, który słynie z ratowania klubów przed spadkiem jest Leszek Ojrzyński, który był gościem ostatniej "Sekcji Piłkarskiej". - Jeśli zadzwoniłaby do pana Legia, to co by im pan odpowiedział? - spytał Dominik Wardzichowski, dziennikarz Sport.pl.
- Że jestem zainteresowany. Że wychodzę z domu, bo tak się składa, że mam dom 400 metrów od nowej akademii Legii, więc nie musiałbym dojeżdżać - uśmiechnął się Ojrzyński.
I dodał: - Często wchodziłem do drużyn w kryzysie. I szybko musiałem zdiagnozować wszystkie problemy. A często jest tak, że to co widzisz przed telewizorem różni się od rzeczywistości. Wchodząc do klubu, przeglądasz wyniki badań medycznych, wydolnościowych, rozmawiasz ze sztabem i pracownikami klubu, by szukać miejsc, gdzie są jeszcze rezerwy do poprawy. Ale w Legii od razu widać, gdzie są mankamenty. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Skoro Legia miała około 90 rzutów rożnych i nie strzeliła w ten sposób żadnego gola, to o czym to świadczy? - pytał Ojrzyński.
- Widać gołym okiem, że po stracie piłki niektórzy gracze Legii w ogóle nie biegają, albo biegają na 60 procent. Tak nie może być - analizował był trener Stali Mielec, Wisły Płock, Arki Gdynia, Górnika Zabrze czy Podbeskidzia.
Więcej treści sportowych znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Całą rozmowę możecie zobaczyć tutaj:
52-letni Giorgos Donis negocjuje warunki współpracy z Legią Warszawa - twierdzą greckie media. Dionis w przeszłości pracował w takich klubach jak: Panathinaikos, APOEL Nikozja, Al-Wahda czy Maccabi Tel-Awiw.