Do pierwszych w tym sezonie derbów Krakowa piłkarze Wisły i Cracovii przystępowali z dolnej połowy tabeli. Podczas gdy w lidze w ostatnim czasie lepiej spisywała się drużyna Michała Probierza, to Wisła z kolei dobrze radzi sobie w Pucharze Polski, gdzie przeszła dwie rundy, a we wtorek pokonała GKS Tychy 3:1.
W pierwszej połowie więcej z gry miała Cracovia, która robiła spore zagrożenie przed bramką Mikołaja Biegańskiego poprzez grę w powietrzu, za sprawą stałych fragmentów gry z autami na czele. To właśnie po nich dwa bardzo groźne strzały głową oddał Filip Piszczek, które doskonale obronił 19-letni bramkarza Wisły. Szczególnie druga z wymienionych interwencji była godna uwagi, bowiem Piszczek uderzał z dwóch metrów, a i tak Biegański popisał się kapitalnym refleksem.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Mikołaj Biegański był bohaterem Wisły przed przerwą, bo obronił jeszcze dwa niezłe strzały Kamila Pestki i Michała Rakoczego. Po drugiej stronie boiska gospodarzom brakowało z kolei ostatniego podania. Efektem tego była tylko jedna niebezpieczna sytuacja pod bramką Lukasa Hrosso. Po centrze Mateusza Młyńskiego w dobrej okazji główkował Jan Kliment, jednak golkiper "Pasów" nie dał się zaskoczyć.
Drugą część spotkania rozpoczęła się świetnie dla Wisły Kraków. Raz po raz szarpał lewym skrzydłem najaktywniejszy Yaw Yeboah i w 52. minucie został za swoją aktywność nagrodzony. Po bardzo ładnej akcji zespołowej i podaniu Michala Skvarki piłka trafiła w polu karnym do reprezentanta Ghany, a ten huknął, ile miał sił w nodze i zaskoczył bramkarza Cracovii, otwierając wynik spotkania.
Później bardzo aktywny był Jan Kliment. Czeski napastnik był bliski wyjścia sam na sam z Hrosso, ale został sfaulowany przez Jakuba Jugasa. Zdaniem sędziego Tomasza Kwiatkowskiego był to faul jedynie na żółtą kartkę, choć ta decyzja jest z pewnością dość kontrowersyjna. Po chwili raz jeszcze z dobrej strony pokazał się Kliment, jednak jego płaskie uderzenie z dystansu minimalnie minęło bramkę gości.
Cracovia w drugiej połowie miała spore problemy z powrotem do dobrej gry sprzed przerwy. Groźnie pod bramką Wisły było dopiero na kwadrans przed końcem spotkania, gdy najpierw uderzenie z dystansu Marcosa Alvareza złapał Mikołaj Biegański, a następnie w dobrej sytuacji w polu karnym Sergiu Hancę znakomicie zablokował Maciej Sadlok.
Wynik już się nie zmienił i to Wisła Kraków zwyciężyła w 202. derbach Krakowa, pokonując Cracovię 1:0. Zespół Adriana Guli dołączył do grona zespołów z 17 punktami w tabeli, wśród których jest także jego niedzielny rywal. Wisła wygrała pierwszy mecz na własnym stadionie od 29 sierpnia, gdy pokonała Legię Warszawa 1:0.