- Za nami bardzo trudny mecz - westchnął na początku konferencji prasowej Maciej Skorża, trener Lecha Poznań. W ostatnich latach spotkania Legii Warszawa z Lechem, reklamowane jako ligowe hity, zawodziły. Tym razem jednak mecz od początku oglądało się znakomicie: w pierwszej połowie gospodarze strzelili nieuznanego gola i trafili w poprzeczkę, a goście odpowiedzieli kilkoma groźnymi kontrami. Jedyny gol padł po przerwie - Mikael Ishak wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Pedro Rebocho.
- Bardzo dużo pracujemy nad stałymi fragmentami gry. To był bardzo słaby punkt naszego zespołu w zeszłym sezonie, dlatego bardzo chcieliśmy się poprawić. Zrobiliśmy już postęp, ale chcemy się dalej rozwijać. Maciej Kędziorek i Dariusz Dudka, moi asystenci, są za to odpowiedzialni. To ich zasługa - przyznał Skorża.
Legia nie potrafiła odpowiedzieć, a goście w doliczonym czasie gry mieli rzut karny i znakomitą szansę na dobicie rywala. - Mogliśmy wtedy zamknąć ten mecz - przyznał trener Lecha. Do piłki podszedł Ishak, ale jego strzał obronił Kacper Tobiasz. Dopiero wtedy się zaczęło: Legia miała jeszcze trzy minuty na wyrównanie i zyskała wiarę, że się to uda. Kibice głośno ją wspierali, a piłkarze Lecha często faulowali, czym narażali się na groźne dośrodkowania w pole karne.
- Ta końcówka będzie mnie kosztowała dwa lata życia mniej i kilka siwych włosów więcej. Po niestrzelonym karnym Legia miała jeszcze kilka minut i na nas ruszyła. Miałem pretensje do moich piłkarzy, że tak często faulowali. Jeśli ktoś ma w drużynie Tomasa Pekharta, to zawsze może ci zrobić krzywdę. Tak, kilka razy zrobiło mi się gorąco - przyznał Skorża. Trener Lecha zapewnił jednak, że mimo to wykonawcy jedenastek nie zmieni. - Ishak to nasz kapitan, nasz wykonawca karnych. Nic się nie zmienia. Robi to bardzo pewnie, ale czasami po prostu się nie trafia - bagatelizował trener.
- Cała drużyna żyła tym meczem od dłuższego czasu. Legia to firma, aktualny mistrz Polski, przyjmowała nas na swoim stadionie, więc moim zdaniem graliśmy najtrudniejszy mecz w tym sezonie. Nie wszystko wyszło tak, jak chcieliśmy, bo mogliśmy chociażby trzymać rywala dalej od swojej bramki, ale jestem spokojny. Wciąż się uczymy, wciąż chcemy się rozwijać, dzisiaj się cieszymy. A ja najbardziej cieszę się z mentalnego rozwoju tej drużyny - stwierdził Skorża.
A gdy został zapytany, czy jego piłkarze po pierwszym od 2015 r. ligowym zwycięstwie nad Legią w Warszawie, już teraz nie poczują się mistrzami Polski, szeroko się uśmiechnął. - To byłoby bardzo nierozsądne. Nie mówmy o tym. Za nami jedenasta kolejka, będzie jeszcze dużo trudnych momentów. Nie ma mowy o tym, by ktokolwiek zaczął myśleć o mistrzostwie - odpowiedział stanowczo.
Faktem jest jednak, że Lech Poznań będzie po 11. kolejce liderem ekstraklasy z piętnastoma punktami przewagi nad Legią Warszawa. Wygląda więc na to, że głównym rywalem Kolejorza w walce o mistrzostwo może być Raków Częstochowa, który ma trzy punkty straty, ale rozegrał jeden mecz mniej.
Kolejne spotkanie Lech zagra u siebie 22 października z Wisłą Płock.