Tobiasz obronił rzut karny w 93. minucie meczu, ale to Lech wywiózł z Warszawy 3 punkty!

Klasyk dla Lecha Poznań! Drużyna Macieja Skorży pokonała na wyjeździe Legię Warszawa 1:0. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Mikael Ishak. Mógł on mieć dwa gole na koncie, ale w końcówce nie wykorzystał rzutu kanrego.

Mimo że to dopiero 11. kolejka, to mecz Legii Warszawa z Lechem toczył się o dużą stawkę. Mimo tego, że Legia ma dwa mecze zaległe, to w przypadku porażki z rozpędzonym Lechem strata do lidera wynosiłaby aż 15 punktów. Legia z ośmiu meczów przegrała aż pięć i chcąc myśleć o obronie mistrzostwa Polski, musiała niezwłocznie rozpocząć gonitwę za czołówką.

Mecz mógł zacząć się fantastycznie dla Legii. W 5. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do siatki wspaniałym wolejem skierował Artur Jędrzejczyk. Radość legionistów trwała jednak bardzo krótko, bo Tomasz Musiał bramki, jak się okazało słusznie, nie uznał. Jędrzejczyk przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką. Chwilę później odpowiedział Lech. Ze skraju pola karnego technicznie uderzał Ba Loua, ale trafił tylko w słupek.

Gol Rakoczego w meczu Cracovia - Warta (1:0)Trwa świetna passa Cracovii! Gole młodzieżowców dał kolejne zwycięstwo

Przez większość czasu więcej z gry miała Legia, ale Lech stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji. W 15. minucie technicznie zza obrońcy strzelał Kamiński, ale piłka przeszła obok dalszego słupka bramki strzeżonej przez Tobiasza. W odpowiedzi z ostrego kąta szczęścia próbował Emreli, a w 27. minucie poprzeczkę ostemplował Josue, który uderzył z rzutu wolnego z około 25 metrów. Niecałe 10 minut później okazję miał Ishak, ale po podaniu z prawej strony uderzył obok bramki. Niewiele też zabrakło, a gola samobójczego zdobyłby Wieteska. Obrońca Legii próbował przeciąć dośrodkowanie z rzutu wolnego i o mały włos nie pokonał Tobiasza, ale golkiper Legii w porę zareagował. Mimo tego, że okazji naprawdę nie brakowało, także po stałych fragmentach (blisko szczęścia byli Wieteska i Salamon), to pierwsza połowa skończyła się bezbramkowym remisem. Piłkarze mieli rozregulowane celowniki - w pierwszych 45 minutach oglądaliśmy tylko dwa celne strzały.

Wisła Płock - Pogoń SzczecinNawet Grosicki nie pomógł Pogoni Szczecin. Bohater był tylko jeden. Reakcja kibiców mówi wszystko

Lech wygrał z Legią w Warszawie. Zadecydował jeden gol

To mogło i powinno zmienić się już na początku drugiej połowy. Luquinhas popracował w odbiorze z lewej strony boiska i dośrodkował na piąty metr przed bramką Bednarka. Tam całkiem sam był Emreli, ale źle nadstawił głowę i nie trafił w światło bramki. To zemściło się w 54. minucie. Fantastycznym podaniem z głębi pola z rzutu wolnego popisał się Pedro Tiba. Na piłkę kapitalnie wbiegł Mikael Ishak i z woleja pokonał Kacpra Tobiasza.

Legia od tego momentu miała więcej posiadania piłki, ale Lech dobrze się bronił, od czasu do czasu robiąc wycieczki pod bramkę Legii. W 67. minucie Ba Loua znalazł się w polu karnym i strzelił w kierunku bliższego słupka, ale poradził sobie z tym Tobiasz. W 70. minucie Ba Loua odwdzięczył się Ishakowi, ale kapitan Lecha trafił tylko w boczną siatkę. Chwilę później z 20 metrów próbował Kamiński i zabrakło mu centymetrów.

Legia biła głową w mur, a Lech umiejętnie się bronił. Goście potrafili utrzymywać się daleko od własnej bramki i nadal potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką Legii. W 88. minucie mecz mógł zamknąć Ishak, ale jego strzał nożycami obronił Tobiasz. Jeszcze lepiej zachował się w 93. minucie. Lech dostał rzut karny za faul Mladenovicia na Ramirezie. Do piłki podszedł Ishak i choć strzelił mocno, to Tobiasz zostawił rękę i odbił piłkę. Była to jednak tylko interwencja na otarcie łez. Lech Poznań dowiózł wygraną do końca i zanotował niezwykle ważne zwycięstwo na Łazienkowskiej. Pierwsze od 2015 roku.

Więcej o: