Lato w Jagiellonii stało pod znakiem zmian - trenera, kadrowych, ale ta najważniejsza nastąpiła na samej górze. Po 11 latach Cezary Kulesza przestał być prezesem. Jego miejsce zajęła dotychczasowa wiceprezes Agnieszka Syczewska. W ten sposób została drugą obecnie po Danucie Witkowskiej z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza prezeską w ekstraklasie.
Agnieszka Syczewska: Mocno trzymaliśmy kciuki za prezesa i cieszymy się z jego sukcesu. Radzimy sobie bez zaangażowania prezesa Kuleszy od około pół roku, przeorganizowaliśmy dział sportowy, powołaliśmy dział skautingu i analiz. Uczymy się funkcjonować w nowym składzie, najwcześniej po dwóch-trzech oknach transferowych będzie można ocenić, jak nam się to udało, co ewentualnie należy skorygować i gdzie.
- W 100 proc. przeszły na mnie tematy transferowe, którymi wcześniej dzieliliśmy się z prezesem Kuleszą. Tematami pozasportowymi zajmowałam się wcześniej, ale tutaj mam znakomity zespół i mimo dużego mego zaangażowania w sport w okresie transferowym, w pozostałych sprawach mogłam polegać na innych współpracownikach. Dostałam szansę i wyróżnienie objęcia funkcji prezesa, przyjęłam tę odpowiedzialność przede wszystkim ze względu na ludzi, którzy wspólnie ze mną tworzą Jagiellonię. Wielu z moich współpracowników jest w klubie 11, 10 czy 8 lat, wiele razem przeszliśmy i wiem, że mogę na nich liczyć, dlatego dzielimy się odpowiedzialnością.
- Biurko, gabinet, telefon – nic się nie zmieniło. Tabliczkę podmieniły mi jakieś krasnoludki po powołaniu. Lato było naprawdę gorące i pracowite, nie było czasu na analizowanie nowej sytuacji, trzeba było działać.
- Zdecydowanie. Przerwa na kadrę po wygranych meczach upływa w zupełnie innych nastrojach w całym klubie. My mogliśmy spokojnie popracować, przygotować się do zimowego okna, podsumować ostatnie ruchy, spojrzeć szerzej na zespoły młodzieżowe, rozwój poszczególnych zawodników po tych ponad dwóch miesiącach rozgrywek.
- Byliśmy spokojni. Jesteśmy świadomi swoich możliwości, mamy konkretny cel, dlatego musimy być cierpliwi i ciężko pracować, tylko tyle i aż tyle.
- Walczymy o powrót do ligowej czołówki, chcemy znowu się zadomowić i umocnić swoją pozycję w gronie najlepszych drużyn ekstraklasy. Marzymy o grze w europejskich pucharach, ale najważniejszy jest rozwój i realizacja naszej strategii. Wszyscy musimy się przede wszystkim uzbroić w cierpliwość, rozwijać i ciężko pracować nad naszymi celami.
- Jagiellonia wydała w trakcie trzech okien transferowych w latach 2020-21 około 9 mln złotych na ruchy transferowe - na zawodników, z których tak naprawdę niewielu wniosło do drużyny odpowiednią jakość. W zimowym oknie już w 2021 roku wydaliśmy 3 mln złotych. Odnośnie pytania - myślę, że wydatek w okolicach 150-200 tys. euro nie jest wydatkiem poważnym i takich samych jakościowo zawodników można pozyskać również za darmo. Trzeba tylko umieć szukać i odpowiednio się do tych transferów przygotować. Jedno jest pewne - nie stać nas na wydatki na transfery, które niewiele wnoszą do drużyny.
Pamiętamy, ile wydaliśmy w sezonie jubileuszu stulecia, i jeszcze bardziej pamiętamy, jaki był tego efekt. Dopóki nie będzie nas stać na transfery poważne i porządne, nie ma sensu wydawać pieniędzy na słabą jakość, która jest do znalezienia za darmo. Większość środków w ostatnim oknie przeznaczyliśmy na transfery polskich młodzieżowców i wierzymy, że wkrótce będą ważnymi punktami drużyny, a w przyszłości zasilą nasz budżet transferami. Nie zapominajmy, że Jagiellonia żeby zbilansować budżet musi dokonywać sprzedaży zawodników, gdyż nie mamy sponsora, który jest w stanie nas utrzymać. Do tego COVID-19 też nie był i nie jest obojętny dla naszych finansów.
- W powrocie Daniego było dużo przypadku, a raczej szczęśliwego splotu okoliczności. Miało go w ogóle nie być w Polsce, ale ograniczenia covidowe zmusiły go do przylotu do Polski. Umówiliśmy się na kawę i z tej rozmowy wyszła współpraca. Dani przechodzi obecnie przez żmudny proces rehabilitacyjny, ale liczymy, że wkrótce wróci do treningów.
Z kolei Michał był naszym celem transferowym numer 1. Cieszę się, że się udało go pozyskać i jest z nami. Wzmocnienie obrony było najważniejszym naszym założeniem na letnie okno transferowe, to się powiodło.
- Jak sam Michał podkreślał, kluczowa była jego decyzja o powrocie do ekstraklasy i niekontynuowaniu swojej kariery w Turcji. Kiedy zdecydował się na Polskę, przyjął naszą ofertę, mimo że inne kluby były też w grze. Bardzo się z tego cieszymy.
- To była skomplikowana formalnie sytuacja, ale dzięki świetnej współpracy z PZPN, ESA i FIFA Michał jest uprawniony i może grać, nie czekając do lutego. Nie było to jednak oczywiste w momencie przeprowadzania transakcji, gdyż czas na dogadanie się Michała z tureckim klubem skończył się z ostatnim dniem okna, w związku z czym musiał on rozwiązać kontrakt z winy klubu.
- Tak, to prawda, ale trener Gula nie był zainteresowany pracą w Jagiellonii.
- Kandydatura trenera Mamrota była w gronie pięciu szkoleniowców, którzy byli najbliżej objęcia funkcji pierwszego trenera w naszym klubie. Szczegółowa analiza, którą zleciliśmy, potwierdziła tylko, że jest to kandydat, który odpowiada naszym potrzebom, celom i wizji budowania klubu.
- Przed dokonaniem wyboru określiliśmy profil trenera, który by odpowiadał naszym wymaganiom. Wówczas chcieliśmy, aby była to osoba z doświadczeniem w ekstraklasie, ciekawym pomysłem na grę, rozwijająca zarówno siebie, jak i drużynę oraz młodych zawodników. Wierzymy, że takim trenerem jest właśnie trener Mamrot. Kogo jeszcze analizowaliśmy? To wolelibyśmy zachować dla siebie.
- Podczas negocjacji z trenerem Mamrotem długo rozmawialiśmy o przyczynach kryzysu, który wtedy nastąpił i z którego de facto nie udało nam się wyjść do dzisiaj. Wierzę, że wszyscy zdołaliśmy wyciągnąć z tamtych chwil odpowiednie wnioski, gdyż jesteśmy naprawdę zdeterminowani, aby wrócić w to miejsce, w którym znajdowaliśmy się choćby właśnie w 2018 roku.
- Wszystko zależy od Jesusa. Rozmawiamy od czerwca, jest dla nas ważny i bardzo nam zależy na zatrzymaniu go w Jagiellonii. Dostał ofertę trzyletniej umowy z opcją przedłużenia o kolejny rok z rekordowo wysokim wynagrodzeniem, najwyższym w naszej historii. Zdajemy sobie sprawę, że Jesus jest w wieku i formie, które mogą mu dać okazję do otrzymania oferty życia w lidze, której możliwości finansowe będą dla nas nie do przeskoczenia. Wiemy jednak, że Jesus i jego rodzina są szczęśliwi w Białymstoku i wierzymy, że uda się nam osiągnąć porozumienie.
- Od siedmiu lat walczyliśmy o drugą lokalizację, sprawa była bliska szczęśliwego zakończenia, ale niestety w połowie tego roku sytuacja się bardzo skomplikowała i ten wieloletni wysiłek może się zakończyć na niczym.
- Nie. Zapewniam jednak, że rozbudowa bazy treningowej to mój główny osobisty cel i wierzę, że mimo niewiarygodnych zmian i przeciwności w wielu aspektach, uda nam się tę sprawę zakończyć pozytywnie. Od kilkunastu lat nieustannie szukamy lokalizacji pod bazę, dawaliśmy ogłoszenia, spotykaliśmy się z przedstawicielami miasta i sąsiednich gmin. Wzmocniliśmy naszą akademię pod względem osobowym, technologicznym, inwestujemy w nią około 20 proc. naszego budżetu, ale wiemy, że aby przyszły prawdziwe efekty, potrzeba większej bazy. Będziemy robić wszystko, aby ona powstała.
- W czołówce ekstraklasy i z jedną z najlepszych akademii w naszym kraju, stabilną i rozwijającą się we wszystkich jej działach. Mamy wiele rezerw w tym zakresie, a przede wszystkim świetnych ludzi w klubie, dzięki którym Jagiellonia się rozwija i może jeszcze wiele osiągnąć.