Raków Częstochowa mógł skorzystać na sobotniej porażce Śląska Wrocław. Gdyby zespół Marka Papszuna pokonał na własnym stadionie Wartę Poznań, wyszedłby na 2. miejsce w ligowej tabeli, ze stratą zaledwie trzech punktów do liderującego Lecha. Co ważne, Raków cały czas ma do rozegrania jeszcze zaległy mecz, dzięki czemu mógłby nawet zrównać się punktami z liderem.
Od początku meczu obydwa zespoły miały swoje okazje, ale jako pierwszy gola zdobył Raków. W 23. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny. Po dośrodkowaniu Lopeza piłkę zagrał Tudor, a akcję skutecznym strzałem głową zakończył Rundić. Raków chciał podwyższyć prowadzenie, ale nie zdołał zrobić tego tuż po pierwszej bramce.
W doliczonym czasie Gutkovskis otrzymał świetne podanie od Gwilli i płaskim strzałem skierował piłkę do siatki. Sędzia pokazał, że był na spalonym, ale po analizie VAR okazało się, że gol musi zostać uznany, bo Gutkovskis nie spalił akcji, dając tuż przed przerwą dwubramkowe prowadzenie gospodarzom.
Raków tuż po przerwie zdobył trzecią bramkę. Lopez dośrodkował piłkę z rzutu wolnego idealnie na głowę Niewulisa, który strzałem głową pokonał bramkarza. To dobiło piłkarzy Piotra Tworka, którzy w drugiej połowie właściwie przestali stwarzać sobie okazje do strzelenia bramki.
Tym samym Raków wygrał spotkanie 3:0 i awansował na 2. pozycję w ligowej tabeli. Może jednak tę pozycję stracić jeszcze w niedzielę. Wystarczy, że Lechia Gdańsk wygra z Legią Warszawa lub Pogoń Szczecin pokona Górnik Łęczna.