Choć od początku sezonu bramkarz Vladan Kovacević był jedną z gwiazd Rakowa Częstochowa, po lekkiej kontuzji Bośniaka do bramki wicemistrzów Polski wskoczył młody Kacper Trelowski. Jak informuje portal WP SportoweFakty, to bardzo nie spodobało się otoczeniu Kovacevicia, które wysłało do redakcji oświadczenie, w którym zapewnia, iż zimą będzie czyniło starania, by bośniacki bramkarz, który w środowym meczu z Radomiakiem usiadł na ławce rezerwowych, opuścił Raków.
Choć od ostatniego występu Kovacevicia w barwach Rakowa minęły zaledwie cztery mecze (trzy ligowe i jeden w Pucharze Polski), jak informuje WP SportoweFakty, w środę wieczorem z redakcją portalu skontaktował się menedżer Kovacevicia, Franjo Vranjković, który wydał bardzo ostre oświadczenie w imieniu swojej agencji. Brzmiało ono następująco: "My, agencja sportowa FirstEleven ISM, reprezentowana przez właściciela Franjo Vranjkovicia, oświadczamy, że zrobimy wszystko co możliwe, aby tej zimy przedstawić Rakowowi oferty innych klubów dla naszego bramkarza, Vladana Kovacevicia".
Co więcej, jak czytamy, "do tych słów menedżer piłkarza dołączył jeszcze kilka słów od siebie: "Częstochowa jest zbyt małym miastem dla dwóch gwiazd. Dlatego chcemy "wyczyścić" pole i opuścić terytorium Pana Papszuna".
Redakcji Sport.pl udało się skontaktować z trenerem Rakowa Częstochowa, Markiem Papszunem, który został zaatakowany w wypowiedzi Vranjkovicia.
Szkoleniowiec Rakowa oświadczenie słowa menedżera Kovacevicia skwitował krótko, jednym zdaniem. - Zalecam agentom Vladana kontakt z lekarzem i to najlepiej specjalistą - stwierdził Papszun, wyraźnie rozbawiony zarzutami agencji FirstEleven ISM.
Raków Częstochowa zajmuje w tabeli ekstraklasy piąte miejsce z dorobkiem 15 punktów. Wicemistrzowie Polski tracą do prowadzącego Lecha Poznań trzy punkty, ale mają też jeden mecz zaległy - u siebie z Górnikiem Zabrze.