To była zdecydowanie jedna z największych niespodzianek ostatnich lat w Lidze Mistrzów. Debiutujący w rozgrywkach mistrz Mołdawii - Sheriff Tyraspol przyjechał we wtorek do Madrytu na mecz z Realem na Santiago Bernabeu i wygrał to spotkanie 2:1. Mołdawianie zagrali bardzo mądrze i potrafili oprzeć się zmasowanym atakom drużyny Carlo Ancelottiego. To oni jako pierwsi strzelili bramkę, a później w doliczonym czasie gry potrafili odpowiedzieć na gola wyrównującego gospodarzy.
Jednym z głównych bohaterów tego wtorkowego spotkania na Santiago Bernabeu był Jasur Jakszibojew. Uzbek zdobył pierwszą bramkę dla gości, która otworzyła wynik. 24-latek do niedawna był zawodnikiem Legii Warszawa, ale latem został wypożyczony do Sheriffa. W drużynie mistrza Polski nie zaistniał i występował głównie w rezerwach, więc jego przenosiny do uczestnika Ligi Mistrzów były ogromnym zaskoczeniem.
O tym jak to się stało, że zawodnik, który nie nadawał się do gry w Legii Warszawa nagle zaczął notować tak świetne występy, opowiedział trener Czesław Michniewicz cytowany przez portal Legia.net. - Nie jest tak, że się martwimy tym, że strzelił gola na Santiago Bernabeu. Wręcz przeciwnie. Obserwowałem asystentów i zawodników - podkreślił szkoleniowiec mistrzów Polski.
- Gdy do nas przyszedł, miał problemy z fizycznością, bo przez trzy miesiące nie trenował z żadnym zespołem. Kiedy zaczął nadrabiać zaległości, to przytrafiła się kontuzja. Jak z niej wyszedł, to przytrafił się ramadan, co bardzo mu przeszkadzało w optymalnym trenowaniu. Skończył się ramadan, to skończył się sezon. Miał zagrać w trzech ostatnich meczach, ale nie był jeszcze gotowy. Szykowaliśmy go na spotkanie z Podbeskidziem. Wyglądał naprawdę świetnie, to był jego najlepszy okres. Ale dzień przed meczem zgłosił uraz. Gdy wrócił z urlopu, złapał koronawirusa. Cały czas coś - tłumaczył Michniewicz.
- To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy, że potrafi grać w piłkę. Bardzo się cieszę, że jest w miejscu, gdzie swobodnie się rozmawia. Wiadomo, mówi tylko po rosyjsku, i to nie za wiele, był bardzo wycofanym zawodnikiem. Ale wszyscy widzieli, że potrafił grać w piłkę. Jest tam z dzieckiem, z żoną, ma bezpośrednie wsparcie. Jesteśmy z tego zadowoleni - przyznał trener Legii. - Jak następowała zwyżka formy, to często Filip Mladenović zwracał się do niego "El Profesor". Potrafi naprawdę dużo. To, że gra dzisiaj w Lidze Mistrzów, pokazuje jaka piłka potrafi być przewrotna. W dalszym ciągu jest naszym zawodnikiem. Cieszymy się, że nasz piłkarz strzelił gola Realowi - zakończył.
Legia Warszawa natomiast już w czwartek stanie przed ogromnym wyzwaniem. Podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3 z Leicester City w 2. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Relacja na żywo z tego spotkania będzie dostępna na portalu Sport.pl oraz w aplikacji Sport.pl LIVE.