Lukas Podolski zaskakuje nawet kolegów z zespołu. Problemy mistrza świata w Polsce

Dominik Wardzichowski
Miały być gole, asysty i fajerwerki, a jest pasmo rozczarowań. Problemy zdrowotne sprawiają, że na polskich boiskach Lukas Podolski w niczym nie przypomina gwiazdy mundiali. Częściej komentuje się to, co napastnik Górnika Zabrze robi poza boiskiem, niż mówi o tym, czego dokonał na murawie. Bo nie dokonał jeszcze niczego.
Zobacz wideo Transferowy rekord ekstraklasy Modera może zostać przebity. "Lech dogadany z zawodnikiem"

Prywatny samolot, kamery, wywiady, Stanisław Oślizło witający Lukasa Podolskiego tuż po wyjściu z samolotu. Mistrz świata rozpętał w lipcu w Polsce prawdziwe szaleństwo. Dotrzymał słowa, podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze, ale na razie daje mu więcej pod względem marketingowym i biznesowym, a nie sportowym. Dlaczego?

"Piłkarze w Polsce nie są do tego przyzwyczajeni"

- Najpierw był nieprzygotowany i trener Jan Urban, ale też sam piłkarz, nie chcieli ryzykować. Później miał kontuzję, w Niemczech trafił na kwarantannę i nie mógł trenować z drużyną. To wszystko widać na boisku - mówi Radosław Majdan, ekspert Canal+ Sport. 36-letni napastnik jest po prostu bez formy. Stara się uczestniczyć w grze, rozgrywać piłkę za plecami napastnika, ale przeważnie bez efektu. Nie szarżuje, nie wygrywa pojedynków, a nawet nie strzela z dystansu, co miało być w ekstraklasie jego mocną stroną.

- Ale widać też, że Podolski to piłkarz z innego świata. Potrafi zagrać taką piłkę, że zaskakuje nie tylko rywali, ale też kolegów z drużyny - dodaje od razu były bramkarz. - Piłkarze w Polsce nie są przyzwyczajeni do grania, które dla niego jest naturalne i gdy Podolski chce zbudować akcję, zagrywa piłkę na wolne pole, to nikogo tam nie ma, bo często reszta zawodników stoi i patrzy, co zrobi mistrz świata. A on sam meczu nie wygra - dodaje Majdan.

Brak zgrania to jeden z problemów, ale nie tłumaczy całkowicie, że w czterech meczach ekstraklasy (199 minut) Podolski nie strzelił żadnego gola i nie miał ani jednej asysty. - Najbardziej brakuje mi jego strzałów z dystansu. Słyszałem, że na treningach potrafi tak uderzyć, że bramkarze nawet nie próbują odbijać, nie mówiąc o łapaniu piłki. A w meczach kompletnie tego nie widać. Być może Podolski chce poświęcić się dla drużyny, takie ma założenia, ale ja nie rozumiem, dlaczego nie decyduje się na uderzenia z dystansu. To jego siła i powinien z niej korzystać - analizuje Majdan.

Tak, jakby chciał się ubezpieczyć, zdjąć presję

I choć w grze Podolskiego widać poświęcenie dla drużyny, to frustracja kibiców Górnika narasta. Krytykowany jest Urban, krytykowani są piłkarze. - Byłbym głupi, gdybym mówił, że zagramy o mistrza. W drużynie są młode chłopaki, są dobre. Górnik w ostatnich latach miał cel, żeby wyciągać ich z akademii, ale trzeba się wybić. Będziemy kopać w dupę, żeby biegali, żeby dobrze zagrali. Cel jest, żeby jeden z tych chłopaków się wybił i zrobił dużą karierę - mówił Podolski tuż po przylocie do Polski. Tak, jakby chciał się ubezpieczyć, zdjąć presję, że z miejsca stanie się gwiazdą ligi, a Górnik będzie grał o czołowe miejsca w tabeli.

O nich kibice Górnika mogą na razie jednak tylko pomarzyć. Po ośmiu meczach zespół Urbana ma 10 punktów: trzy zwycięstwa, jeden remis i cztery porażki, w tym z ostatnim w tabeli Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (1:3). I to właśnie w tym meczu Podolski po raz pierwszy zapisał się w protokole meczowym. Nie golem, nie asystą, a spowodowanym rzutem karnym.

- Jak za coś takiego można podyktować jedenastkę?! Do tej pory tego nie rozumiem. Zapytałem arbitra o ocenę. Powiedział mi: sto procent karny, możesz sobie zobaczyć w telewizji. Odpowiedziałem: skoro sto procent, to czemu sprawdzaliście to aż 5 minut? To był pojedynek jeden na jeden. Czy na karny? Dla mnie na sto procent to nie jest karny - grzmiał Podolski w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.

"Nie rozumiem tej decyzji"

- Sędzia się pomylił i skrzywdził Górnika Zabrze. Nie rozumiem tej decyzji - zgadza się z Podolskim Majdan. Ale już sam fakt, że dyskusja wokół byłego piłkarza Arsenalu, Interu czy Bayernu koncentruje się na kontrowersjach sędziowskich, a nie na jego spektakularnych zagraniach, jest znaczący.

Sytuację wokół Podolskiego podgrzewa również jego współpraca z niemiecką telewizją RTL. Czy jest ważniejsza od gry w Górniku? Czy zgoda klubu na wyjazdy do Niemiec była jednym z argumentów w trakcie negocjacji przed podpisaniem kontraktu? I czy Podolski rzeczywiście podpisał nową umowę, która zobowiązywałaby go do częstszych wizyt w Niemczech? - Szukanie sensacji, pisanie bzdur. Ale wyjaśnię: to żaden nowy kontrakt. To umowa z RTL, która została uzgodniona i podpisana wcześniej. Zanim przyszedłem do Górnika. Wiedział o niej i Górnik, i każdy inny klub, z którym negocjowałem - tłumaczy Podolski na łamach WP Sportowe Fakty.

"W każdym meczu będzie pod szczególną obserwacją"

- Presja nie pomaga. On stara się ją ściągać swoimi wypowiedziami w mediach, ale to pierwszy mistrz świata w historii ekstraklasy i w każdym meczu będzie pod szczególną obserwacją kibiców i dziennikarzy. Nie ucieknie od tego. Ale wierzę, że jeśli będzie w stu procentach przygotowany do gry, to pomoże Górnikowi nie tylko marketingowo, ale też sportowo - zapewnia Majdan.

Bo choćby nie wiadomo jak często Podolski zapewniał, że nie chce w Polsce zgarniać indywidualnych laurów i że najbardziej chce pomóc swojemu ukochanemu klubowi wejść na wyższy poziom: zwiększyć zainteresowanie mediów, pomóc w promocji młodych piłkarzy, czy organizowaniu pracy akademii, to kibice i tak będą od niego oczekiwać fajerwerków na boisku, nie w klubowych gabinetach. Nazwisko zobowiązuje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.