Zarówno Cracovia jak i Nieciecza bardzo słabo zaczęły nowy sezon Ekstraklasy. Drużyna z Krakowa w pierwszych czterech spotkaniach zdobyła zaledwie jeden punkt i dopiero w ubiegły weekend udało jej się odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie. Drużyna Michała Probierza pokonała 2:1 Jagiellonię Białystok. Podopieczni Mariusza Lewandowskiego mają natomiast jeden mecz rozegrany mniej, ponieważ ich spotkanie z Legią sprzed tygodnia zostało przełożone. Niecieczanie nadal czekają na pierwszą wygraną, a w pierwszych czterech meczach zdobyli zaledwie dwa punkty.
W sobotę doszło do bezpośredniego starcia Bruk-Betu i Cracovii. Był to idealny moment dla jednych i dla drugich, aby uciec z samego dna tabeli. Spotkanie rozpoczęło się bardzo spokojnie bez wyraźnej przewagi z żadnej ze stron. Grę prowadzili co prawda niecieczanie, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. W pierwszej połowie spotkania nie padła żadna bramka, a i okazji do ich strzelenia nie było zbyt wiele.
Sytuacja nieco się zmieniła w drugiej części spotkania. Po przerwie to Cracovia wyglądała lepiej, co zaowocowało bramką otwierającą w końcu wynik spotkania. W 56. minucie do bramki Tomasza Loski trafił Pelle van Amersfoort. Pomimo straty bramki Bruk-Bet nie rzucił się do ataku, co starała się wykorzystać drużyna z Krakowa i dobić rywala. Udało się to w 68. minucie po raz kolejny za sprawą van Amersfoorta. Dla Holendra była to już czwarta bramka w tym sezonie, dzięki czemu został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.
Dopiero po stracie drugiej bramki drużyna Mariusza Lewandowskiego nieco się obudziła i w 79. minucie udało jej się wyrównać dzięki bramce Patrika Czarnowskiego. To jednak wszystko, na co było stać gospodarzy w tym spotkaniu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla Cracovii. Dzięki temu drużyna z Krakowa awansowała na 10. miejsce w tabeli, a Bruk-Bet pozostał w dalszym ciągu w strefie spadkowej.