Sassuolo, Hajduk Split, Sivasspor. To kluby, które interesowały się Jurgenem Celhaką, 20-letnim środkowym pomocnikiem z KF Tirana. Według serwisu meczyki.pl piłkarz jest już jednak jedną nogą w Legii, bo w czwartek ma przylecieć do Warszawy i podpisać czteroletni kontrakt. Jeśli tak się stanie, Cehalka będzie drugim Albańczykiem po Erneście Mucim, który w ostatnich miesiącach trafi na Łazienkowską.
Cehalka miałby w Legii rozwiązać problem w środku pola, który pojawił się kilka tygodni temu, kiedy więzadła krzyżowe w kolanie zerwał Bartosz Kapustka. "W swoim kraju uważany jest za wielki talent" - czytamy na meczyki.pl, które powołują się na swoje albańskie źródła. A te oceniają Cehalkę jako "nieoszlifowany diament, który nie boi się brać gry na siebie i cechuje się wysokim wyszkoleniem technicznym".
Ktoś taki - Cehalka w lidze albańskiej rozegrał 45 spotkań, występował też w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i Ligi Europy - z pewnością przyda się w zespole Czesława Michniewicza, ale nie rozwiąże jego wszystkich problemów. Trener Legii po sprzedaży Josipa Juranovicia do Celitcu zostaje w zasadzie bez żadnego prawego wahadłowego. Mattias Johansson, który latem sprowadzony był do Warszawy z tą myślą, wcześniej praktycznie w ogóle nie grał na tej pozycji - w minionym sezonie w tureckim Genclerbirligi regularnie występował jako prawy obrońca. A Kacper Skibicki pierwszy mecz na prawym wahadle zagrał dopiero latem - przeciwko Bodo/Glimt.
Jeśli Cehalka w czwartek faktycznie podpisze kontrakt, będzie ósmym letnim transferem do klubu. Wcześniej na Łazienkowską trafiło trzech środkowych obrońców: Joel Abu Hanna, Maik Nawrocki (wypożyczenie z rezerw Werderu Brema) i Lindsay Rose, wspomniany Johansson, ofensywny pomocnik Josue oraz środkowy napastnik Mahir Emreli. A w poniedziałek Legia poinformowała, że podpisała trzyletni kontrakt z opcją przedłużenia z lewym wahadłowym Yurim Ribeiro, który od czerwca pozostawał bez klubu po tym, jak wygasła jego umowa z Nottingham Forest.
Legia odpadła już z walki o Ligę Mistrzów. W trzeciej rundzie eliminacji, gdzie lepsze okazało się Dinamo (1:1 w Zagrzebiu, 0:1 w Warszawie). Teraz zespół Michniewicza walczy o awans do fazy grupowej Ligi Europy. By tam zagrać, musi w czwartek o 21 pokonać Slavię, z którą przed tygodniem zremisował w Pradze 2:2.
Jeśli Legia nie poradzi sobie ze Slavią, jesienią zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Trzecim pucharze, gdzie szanse na awans ma jeszcze Raków Częstochowa, który przed tygodniem wygrał u siebie 1:0 z KAA Gent. Rewanż w Belgii w czwartek o 20.