Błażej Augustyn był zawodnikiem Lechii Gdańsk przez trzy lata. Zdobył z nią Puchar i Superpuchar Polski, awansował do eliminacji Ligi Europy. W pewnym momencie przez Piotra Stokowca został jednak odstawiony na boczny tor. - Trudne decyzje powinno przekazywać się prosto w oczy, można rozstać się z klasą i w cywilizowany sposób. W tym przypadku tej klasy ewidentnie zabrakło - mówi w "Przeglądzie Sportowym" Augustyn, który od roku jest piłkarzem Jagiellonii Białystok.
I dalej odsłania kulisy: - Latem 2019 roku po jednym z treningów trener podszedł do mnie i powiedział, żebym poszedł do władz klubu, bo chcą przedłużyć ze mną umowę. Mój kontrakt obowiązywał jeszcze przez rok. Odpowiedziałem, że ustalanie takich spraw nie należy do mnie. Na tym skończyła się nasza rozmowa. We wrześniu dowiedziałem się od agentów, że umowa jest gotowa, ale podpisanie jej wstrzymuje trener.
- Od tego czasu emocje opadły, ale to nie zmienia faktu, że zostałem potraktowany nie tak, jak powinno się traktować nawet nie piłkarza, ale po prostu człowieka. Niezależnie, czy nazywa się Augustyn, czy inaczej, czy jest młody, stary, ma czy nie ma osiągnięć. Drugiego człowieka powinno się szanować - mówi Augustyn. - Wiem, że wielu piłkarzy to dyplomaci, nie chcą powiedzieć nic kontrowersyjnego. Ja uważam, że warto mówić, jaka jest prawda. Nawet jeśli narażam się na ciosy z jego strony, na dużą krytykę, to ja wolę być szczery. I to nas różni ze Stokowcem - dodaje.
Augustyn to nie jest pierwszy piłkarz, który krytycznie wypowiada się na temat współpracy ze Stokowcem. Wcześniej odważnie o tym mówił też Marco Paixao, który rozstał się z Lechią trzy lata temu, a w Gdańsku zostawił brata bliźniaka Flavio, który występuje tam do dziś. - Uważam Stokowca za wielkiego rasistę! W żadnym klubie, w całym moim życiu, nie miałem takich problemów z trenerem jak wtedy z nim. Już od samego początku zauważyłem jego postawę, po prostu chciał mnie wyrzucić z drużyny. Wymyślił nawet karę finansową, żeby mnie poniżyć. Dzięki Bogu, nie jestem osobą, która pozwala siebie poniżać. W zespole byli jednak zawodnicy, którzy dali mu się upokorzyć - mówił rok temu Marco Paixao w rozmowie z futbolnews.pl.
Augustyn w pierwszej części rozmowy z "PS" przypomina, że ze Stokowcem po odejściu z Lechii spotkał się już trzy razy. - Nie mieliśmy kontaktu. I tak nie podałbym mu ręki. Początkowo zawsze wydaje się, że jest w porządku. A potem wychodzi prawdziwa twarz, nie trenera, a człowieka. Fałsz, obłuda i przerośnięte ego - mówi obrońca Jagiellonii, która z Lechią po raz kolejny będzie miał szanse zagrać już za tydzień (w pierwszej rundzie Pucharu Polski).